Zimna noc
Cisza zimowej nocy to tylko wytwór wyobraźni. Po chwili od włączenia aparatu, w tej oczekiwanej ciszy słychać było nagle bezkształtny galop, czegoś co przemieszczało się po pagórkach. Z dala szczekał monotonnie pies jak w filmie “Wśród nocnej ciszy” Tadeusza Chmielewskiego. Chłód. Po chwili, na końcu galopu pojawił się zając. W świetle księżyca wyglądał nieco bezkształtnie, a jego przynależność gatunkową zdradzały długie uszy błyszczące miesiącem. Nad zamarzającą wodą, mgła zaczęła tańczyć długimi wstęgami. Z tej białej masy zaczęły krzyczeć żurawie i łabędzie krzykliwe. Gęsi gęgawy krzyknęły podpisując swoją obecność, a stado kaczek wzbiło się ku dużejącemu księżycowi. Tyle wydarzyło się w czasie kilku pstryknięć aparatu. Po drodze do domu, uciekając przed wiedźmami łąkowymi, wieszczącymi chorobę minąłem stado danieli i saren pasących się na rzepaku. Minus 5 – taki fragment zimnej rzeczywistości.
No właśnie, coraz lepiej…
Przepiękny wstęp do… książki. Poproszę o ciąg dalszy.
Zjawiskowy opis, jakze poetycki. Dzieki niemu przenioslem sie w mojej wyobrazni na chwile do miejsca, w ktorym cieply palec zblizal sie do zimnego wyzwalacza w celu uwiecznienia tych goracych doznan. Slyszalem odglosy, ujrzalem gwiazdziste niebo, rownie piekne jak to Van Gogha nad Rodanem. Magiczna chwila, za ktora serdecznie dziekuje i pozdrawiam. p