W dzikie wino zaplątani… i w bocianie gniazdo
Siedzę przy komputerze, pracy tyle, że strach, a za oknem gwar. Wokół samicy wróbla trwa szaleńczy rwetes kilku samców. Chyba jakaś ładna, bo inna obok nie ma wzięcia. Może ma tylko lepszy PR. Tego nie wiem. Słowa piosenki Marka Grechuty (muzyka Jan Kanty Pawluśkiewicz) są jednak jak najbardziej na miejscu:
W przydomowym ogrodzie
życie prawie nad stan,
mogłabyś być moja pani.
i dalej
Bo w ogrodzie rośnie pnącze,
w dzikim winie świat się plącze,
bo w ogrodzie dzikie wino,
kto je tutaj siał?
Powiedz, kto mógł zasiać to dzikie wino!
Może to zrobiłaś ty – ej, dziewczyno.
Powiedz kto mógł zasiać to dzikie wino ,
kto je tutaj dał?
Gdy ona mówi do mnie, że karocą jechać chce,
i mówi do mnie tak jak do ściany,
nie o to wcale chodzi, że karocy nie ma nie,
ja jestem tylko trochę zaplątany.
Zaplątały mnie te wróble i mazurki, które właśnie doleciały. Za oknem nie mam dzikiego wina, ale mam milin amerykański na słupie telekomunikacyjnym, równie zaplątany z labiryntem gałązek, witek, tuneli i ukryć. Wróble w takich krzakach pnących czują się bezpiecznie i zaczynają wiosenne rytuały. W bocianim gnieździe też trwają inspekcje szczelin, mazurki i wróble domowe wchodzą tam bez przerwy. Przynoszą pierwsze piórka i suche źdźbła traw. Gdy bocian przyleci, zapewni dodatkową ochronę i cała czereda będzie się mogła rozmnażać. Chyba, że przyleci szpak i przegoni mniejszego wróbla.
Do Wrocławia szpaki przyleciały dwa dni temu
Dwa tygodnie wcześniej niż w ubiegłym roku.
Zwiedzają już budki lęgowe.
Niedługo zaczną się “tańce i śpiewy”