Trochę się wstydzę…
Zacytuję Wam list od Pani Katarzyny, która w Myśliborzu opiekowała się Józkiem.
“Otóż jak Wam wiadomo nie odleciał. Śpi na kominie a jak jest na ziemi to zamykałam go w klatce z innymi. Dwa tygodnie temu w sobotę poleciał i…nie wrócił. Myślałam, że już odleciał na dobre, ale w niedzielę zadzwoniła do mnie Pani z Jawora ze koło Kościoła w środku miasta kreci się bocian. Po rozmowie Pani stwierdziła ze wezwie Straż pożarną. W ubiegła niedzielę wypuściłam go z klatki i poleciał….i do tej pory Go nie ma. Tak wiec może poleciał do Afryki… lub przywiozą Go tym razem Policjanci:)…”
Pani Katarzyno, bardzo przepraszam za Józka, wychowywał się ze mną przez dwa miesiące a to jak widać na dobre mu nie wyszło. Bardzo dziękuję za wytrwałość i serce mu oddane, ale zdaję sobie sprawę, że może wrócić do Ośrodka… radiowozem… Na szczęście mamy numer jego obrączki. Kto sfotografuje Józka i przyśle nam fotkę, otrzymana książkę. Czekamy z niecierpliwością.
Wstyd mi, że taki z niego łobuz. Ale ja bardzo go za to lubię.
Zdjecie jest swietne !!!!
Panie Krzysztofie niech Pan sie nie martwi, nie potrzebuje żadnych przeprosin.Z moim najstarszym bocianem Dziubkiem wędrowałam przez las i pole jakieś 2 km w gorące lato. Józef jest nastolatkiem,tak wiec uciekanie z domu jest normalne w tym wieku, lubi przygody i widocznie uwielbia odwiedzać rożne miejsca i nie dla niego inne kraje tylko ukochana Polska.Napisałam pani Magdalenie cd. przygód Józka tak wiec czekam na kolejny wpis na blogu. O Józku to może jakieś bajki dla dzieci by ktoś napisał….