Bezpieczne zimowisko… – śmiertelne w Izraelu
Obserwowałem dziś kilkaset żurawi w środkowej Dolinie Baryczy. Całe stado w dobrej formie, żerujące na ścierniskach kukurydzy. Przed zachodem słońca odleciały bezpiecznie na noclegowiska na stawach. Tak wygląda klasyczne zimowisko żurawi. Nie wszędzie tak jest. Od kilku tygodni dochodzą do nas przerażające informacje z Izraela. W dolinie Hula masowo giną żurawie. Według różnych źródeł padło już blisko 10 tysięcy ptaków. Zabija je ptasia grypa, a sprzyjają temu koncentracje blisko 40 tysięcy ptaków. Czemu jest ich tak dużo w jednym miejscu? Od lat są tam dokarmiane w określonych miejscach, tak by nie żerowały na uprawach (intensywnych). Traktor z rozrzutnikiem rozsypuje tony karmy dla żurawi. Karma jest używana w przemysłowych hodowlach drobiu. Z tego co czytałem, nie jest ustalone pochodzenie wirusa ptasiej grypy, choć niektórzy sugerują, że wydostał się z przemysłowych ferm a nie pochodzi od dzikich ptaków. Poczekam na więcej danych, mam nadzieję potwierdzonych badaniami. Tak czy inaczej dokarmianie dzikich ptaków, które występują w dużej liczebności, na dość małym terenie nie ma sensu. Owszem tworzymy raj dla turystów i fotografów, ale zmniejszamy dystans i zaczynają działaś czynniki zależne od zagęszczenia, które bywają często śmiertelne.
Myślę, sobie że poprawianie przyrody zawsze kończy się tak samo. Zawsze kończy się jakąś katastrofą. Sezon zimowy jeszcze się nie skończył, a za chwilę zacznie się wiosenna wędrówka do miejsc gniazdowych. Oby wróciły zdrowe, bo inne ptaki też mogą wycierpieć.
Każda ingerencja człowieka w przyrodę źle się kończy.Ze zgrozą i żalem przeczytałam powyższa informację. Jak tak dalej pójdzie, to będzie katastrofa przyrodnicza.
katastrofa już jest