Uszy do góry! Informujcie okolicznych mieszkańców, że trutka na gryzonie to wielkie zagrożenie dla sów!
Zima jakaś taka efemeryczna, ale uszatki na swoim miejscu jak zwykle czuwają. Ciekawe, że na czas zimy zlatują się i wspólnie podejmują trud przezimowania. Z jednej strony to większa konkurencja o pokarm, z drugiej oczy i uszy sąsiadów widzą i słyszą więcej, zatem w grę wchodzi bezpieczeństwo. Lecący wysoko myszołów zadarł głowy uszatkom i pozwolił się odprowadzić pomarańczowym wzrokiem. Wysoko, nad wsią to znaczy bezpiecznie dla uszatek. Tu warto zwrócić uwagę, że uszatki dość często zimują blisko ludzi. W Głubczycach przy jednej z głównych ulic w gąszczu żywotników. W innych miejscach przy kościołach, czy przy gwarnej (niegdyś) szkole. Człowiek odstrasza potencjalne drapieżniki.
Marzy mi się, by w miejscach koncentracji uszatek powstały tablice informujące okolicznych mieszkańców, aby zaprzestali całkowicie stosować trutkę na myszy czy szczury. Te sowy robią porządek w okolicy, ale ryzykują. Zjadanie zatrutych gryzoni, może oznaczać kumulację toksyn i prowadzić do śmierci.
Jeśli znacie takie uszatkowe sypialnie, pomyślcie o dobrej edukacji mieszkańców. Myślę, że sympatią jaką darzone są sowy i te ich „twarze” prawie ludzkie, zmienią coś w tym podzielonym świecie ludzi. Coś w głowach, coś w czynach. Często brak świadomości prowadzi do nieszczęść zwierząt, które i tak nie są kojarzone z pierwotną przyczyną. Spróbujmy od drobnych zmian.
A tu utwór w sam raz – oby uszatki wróciły na wiosnę do domu – Zespół “Amatorski” – Come Home
Ale PIĘKNA. U mnie kotów dużo, wykładam wieczorem pod świerkiem resztki wędlin, kości i rano śladu nie ma . Nie wiem czy kot czy coś innego to zjada. Raz wyrzuciłam nieświeże już mięso mielone i byłam świadkiem walki przynajmniej 10 srok. Zresztą srok w tym roku sporo . Wiem, nie powinnam wykładać jedzenia, ale jak znika to pewnie coś głodne przychodzi.