Szukający w zbożu
Żniwa zbiegają się z czasem rui saren. Każde kolejne wykoszone pole powiększa zakres naszej sarniej widzialności. Te z kolei dobrze czują się w zbożu, bo trochę mogą się schować, trochę pojeść i porozgrywać swoje miłosne gry. Koziołek z fotografii kręcił się dość długo za kozą, nie zwracał uwagi na to co wokół. Ze zdziwieniem spojrzał na rodzinę żurawi, nie zwracał uwagi na kruka, nie był zainteresowany pobliską drogą i ludźmi. Jego wybranka jednak jakoś nie była nim zainteresowana. Być może była, ale nie chciała tego tak od razu tego okazać. Tego akurat nie wiem. W pewnym momencie spojrzał na mnie, cofnął się kilka metrów. Zatrzymał się, po czym znów przypomniał sobie o koleżance z jęczmienia i pobiegł polną ścieżką w zbożu. Uśmiechnąłem się i życzyłem mu powodzenia. W końcu to było jedno z ostatnich, nieskoszonych pól w okolicy, zapewniające niewidzialność.
Kilka lat temu, miałem dość nieprzyjemne spotkanie z koziołkiem. Szedłem skarpą,(byłe tory kolejowe) i usłyszałem przeraźliwy głos,- gdy się odwróciłem, kozioł ukazał mi sie w zbożu i 5 m dalej sarna.Na mój widok, kozioł oddalił sie uciekając w głąb pola a sarna, pomimo że szedłem w jej stronę, nie uciekała, tylko zdenerwowana, gotowa do ucieczki, starała sie do końca, jak sie okazało,być przy ciężko rannym koźlęciu.
Po wezwaniu leśniczego, dowiedziałem się,że niektóre samce,zabijają malutkie
koźlaki,zmuszając w ten sposób kozy do kopulacji.
muszę poczytać o tym