Jaskółka uwięziona w ciele jerzyka, czyli o kim śpiewał Stan Borys?
Rok przed moim urodzeniem, Stan Borys zaśpiewał niezwykłą piosenkę do słów Kazimierza Szemiotha „Jaskółka uwięziona”. Ta piosenka w ostatnich miesiącach towarzyszy mi często, choć sam jej nie wybieram. Podpowiada mi ją portal ten czy inny. Wiem, że nie dyskutuje się z klasyką, z poezją. Ale…pokazując dziś jaskółkę dymówkę chcę zwrócić uwagę, że Stan Borys nie zaśpiewał piosenki o jaskółce. Tak, tak… Myślę, że autor słów, który mieszkał blisko centrum miasta, zdaje się na warszawskiej Pradze spotkał się z jerzykami i to właśnie jerzyk jest bohaterem tej piosenki o jaskółce – czy jaskółce?. Po kolei zatem. Pamiętam jeszcze ze studiów, kiedy u prof. Ludwika Tomiałojcia w Parku Słowackiego we Wrocławiu, uczyłem się metody kartograficznej liczenia ptaków, mój mistrz rzekł wtedy – panie Krzysztofie, tu w bramie jest ostatnie gniazdo jaskółki dymówki przed rynkiem – do centrum już dalej nie wchodzą… Czy Szemioth patrzył na katedrę przez swoje okno praskie? Zniszczony wojną kościół w centrum Warszawy? Niby żadna myśl o centrum miasta w stosunku do piosenki, ale mała poszlaka jest. Centrum unikają, za dużo ludzi? Teraz spójrzmy na słowa Kaziemierza Szemiotha:
„Jaskółka czarny sztylet, wydarty z piersi wiatru
Nagła smutku kotwica, z niewidzialnego jachtu
Katedra ją złowiła w sklepienia sieć wysoką
Jak śmierć kamienna bryła
Jak wyrok naw prostokąt.
Jaskółka błyskawica w kościele obumarłym
Tnie jak czarne nożyce lęk, który ją ogarnia.
Jaskółka siostra burzy, żałoba fruwająca
Ponad głowami ludzi, w których się troska błąka
Jaskółka znak podniebny jak symbol nieuchwytna
Zwabiona w chłód katedry przestroga i modlitwa.
Nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
Lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
Przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
Jaskółka czarny brylant, wrzucony tu przez diabła.
Na wieczne wirowanie, na bezszelestną mękę
Na gniazda niezaznanie, na przeklinanie piękna.
……”
Gdy przyjrzymy się sylwetce lecącego jerzyka i jaskółki, to pierwsze co rzuca się w oczy to księżycowatość skrzydeł jerzyka, ostre jak sztylet skrzydła. Czarne, dużo tu czarnych, ciemnych, żałobnych przymiotników, które pasują do jerzyka jak ulał. Patrzę teraz za moje wiejskie okno i u dymówek tego nie widzę. Nie widzę, też kotwic, chyba że z bardzo słabo z podwiniętymi ramionami. U jerzyka kotwica widoczna jest na pierwszy rzut oka. I rzecz ważna w tej piosence to katedra. Katedra/kościół wokół którego właśnie w tym okresie kręcą się masowo, wysoko jerzyki. Kotwice z charakterystycznym krzykiem – gwizdem.
Oczywiście dla piosenki moje dywagacje nie mają znaczenia. Ważne jest jednak dla mnie to, a w zasadzie jaki obraz widział poeta pisząc tę piękną piosenkę, która zapisała się tak mocno w historii polskiej muzyki. Obrazek dzisiejszy powinien raczej ilustrować piosenkę „Erotyk zza kiosku” Marcina Różyckiego, zwany potocznie od słów refrenu „jaskółeczka”. Choć na fotografii samiec, a tu zwrot do raczej „tej” jaskółeczki. Ot takie moje rozważania nad jaskółki obrazem w piosence. Piosenki oczywiście znajdziecie w dobrych sklepach muzycznych i znanych portalach, czy gdzieś tam.
Kazimierza Szemiotha warto przypomnieć, młodo umarł.
Są też opisy które jednak do jerzyka nie pasują
“przetnie białej ciszy” i “na bezszelestną mękę”. To lot jaskółki jest cichy w przeciwieństwie do jerzyka :). Jedno jest pewne, to nie były borowce, bo w tamtych czasach raczej nie wykorzystywały u nas budynków
Ale jak słucham tej piosenki to też “kłóci” mi się z obrazem jaskółki.
może stał daleko i nie słyszał jak leci
nie upieram się, ale jakoś mi to od zawsze nie gra
chyba że w ruinach, po wojnie gnieździły się pod sklepieniem…