Zapuść bażanta
Trochę patrzył na mnie jakbym rozwiązał wszystkie zadania na sprawdzianie z fizyki i liczył, że pokażę mu rozwiązania. Owszem mógłbym tak zrobić, ale dzieląca nas sucha trawa uniemożliwiała pomoc przy takim stresie. Zastanawiałem się czy on myśli, że ja go nie widzę. Ciekawe, że w tym czasie wszystkie kury w tej samej trawie były praktycznie nie do zobaczenia. Pełen kamuflaż i bardzo nisko położone ciało kur działało w środowisku idealnie. Natomiast wypiękniony samiec robił, co mógł, ale jego złoto świeciło doskonale. Cena doboru płciowego. Jeśli chcesz się podobać kurom, musisz ryzykować. Tym bardziej, że twoi koledzy też chodzą w najmocniejszym makijażu. Wyścig trwa. I jeszcze długi ogon! Nie chcę przechodzić przez różne teorie (Fisher, Zahawi), ale warto pamiętać, że samica chce wybrać samca zdrowego i silnego. Takie cechy zewnętrzne mogą jej ułatwić wybór. Skoro samiec ma lśniące pióra, ogromny (mało potrzebny w środowisku) ogon, to warto na takiego postawić. Być może jej syn odziedziczy podobne cechy. Można by się jeszcze zastanowić nad podziałem kosztów. Samica, mało widoczna w środowisku wychowuje młode, buduje wielkie jaja i wodzi młode. On w zasadzie daje nasienie i jest piękny. Bycie pięknym w tym przypadku to też jest koszt. Piękny znaczy widoczny na przykład dla drapieżników, więc nie każdy przyszły tatuś ma szansę na haremik. Strasznie to ciekawe z punktu widzenia biologii, ale dla nas ludzi, ciekawe również z powodów estetycznych. Patrzymy z podziwem na pawia, jelenia z wielkim porożem czy ptaki rajskie. Za tymi wszystkimi ozdobami, kryją się wielkie koszty. Ludzie działają podobnie. Samce od zawsze rywalizowały, wielkie miecze, wielkie zamki, czy samochody z ogromnymi silnikami pod maską. To takie pawie ogony i garnitury bażancie. To działa zgodnie z zasadami doboru płciowego. Nie należy jednak przesadzać. Jest granica, która powoduje, że za długi ogon nie pozwala jednak na codzienne życie.
Naprawdę ?
Dzisiaj przed 6.00, podeszła pod mój płot sarenka. Obserwowałam ją przez okno. Skubała sobie w kępkach pewnie świeżą trawkę i obskubywała gałązki agrestu. Gdy zobaczyła mnie w oknie zaczęła mi się bacznie przyglądać. Stała tak nieruchomo, śliczna taka. Odeszłam od okna. Z czasem jak się rozwidniało oddalała się, aż zniknęła mi z pola widzenia zupełnie. Ciekawe, czy jutro też przyjdzie, cóż nie sprawdzę, jutro sobota i będę spała ile się da. W poniedziałek sprawdzę. A bażanta też widziałam już z pięknym ogonem w tym tygodniu zresztą, na łąkach naprzeciwko stacji benzynowej.