Nadrzeczny duszek
Sporo czasu spędzam ostatnio w nadrzecznych łęgach. Dość często, gdy wychodzę z lasu na nadrzeczne błonia z zaroślami spotykam czatującego srokosza. To tu, to tam, ale zawsze gdzieś zasiada na swojej ambonie. W tej zimowej szarudze, taki mały, biały z daleka ping-pong przyciąga wzrok za każdym razem bezwarunkowo. Zastanawiam się, jak on sobie radzi z drapieżnikami. Krogulec czy jastrząb z pewnością są go w stanie wypatrzeć ze ściany lasu. Myślę też, że są w stanie go dość łatwo dogonić. Jednak przez całą zimę widuję w określonych rewirach te ptaki prawie każdego dnia. Zdarza mi się też obserwować tam krogulce. Mam wrażenie, że srokosze muszą mieć doskonały wzrok. Z jednej strony dostrzegają swoje ofiary, z drugiej doskonale lustrują środowisko i mają swój ułamek sekundy na ucieczkę przed ewentualnym atakiem. Pewnie i są takie, którym się nie uda, ale w większości radzą sobie świetnie i lada moment przystąpią do lęgów. Tylko patrzeć jak w jemiole pojawi się tajemnicze gniazdo. Mnie zachwyca ich „białe światło” na tle szarzejącej zimy.
Śliczna fotografia!
dziękuję