Kuter rybacki
Podczas rejsu po Odrze miałem okazję przyglądać się kormoranom. Nie wszystkie uciekały od razu. Niektóre, te namoknięte wchodziły w głębokość peryskopową i udawały, że ich nie ma. Nie bardzo mają wyjście. Ciężkie upierzenie nie pozwala im błyskawicznie uciekać. Wolą przeczekać, często nurkują, aż minie je szkuta. Po czym wyłażą na kamieniste główki i suszą rozpostarte skrzydła. Kojarzą mi się z kutrami rybackimi. Jak dobrze załadowane, ich zanurzenie wzrasta. Było ich dziś dużo, do tego tysiące krzyżówek, gągoły, nurogęsi, cyraneczki (3), świstuny (5), i …bieliki. Tych było sporo. W jednym miejscu nawet 9 w zasięgu wzroku. Każdy pojawiający się bielik, powodował, że wszystkie kaczki i kormorany dostawały rozpędu i uciekały w bardzo przeciwnym kierunku. Nie dziwię się. Na jednym ze znajomych drzew siedziało dziś 6 bielików. Z daleka widzieliśmy jak dolatujące przeganiają inne z najlepszych grzęd. Kormorany wolały trzymać się z daleka od takich czatowni. Dodam tylko, że bieliki bierze już na amory. Zaprzyjaźniona para w Krainie Łęgów Odrzańskich nie była zainteresowana polowaniem. Czule tuliły się do siebie na topoli, a potem odbyły wspólny lot. Prawie równoległy. Dzień się robi dłuższy, światła więcej, hormony zaczynają pracować, czego i Państwu życzę. A czarne kutry odpłynęły w odrzańską DAL.
A sobie ?