Zachwyt
Pewnie macie tak Państwo czasem, że jakiś niewinny obrazek przed oczami wywołuje nagle nieoczekiwany zachwyt. Bywa tak, że ten zachwyt może dotyczyć tylko jednej osoby, mimo że patrzy na ten sam widok wiele osób. Tak się właśnie zastanawiam, co ten mój mózg zobaczył i jak to działa, że jakieś tam poplątane neurony, nagle zaczynają grzać się na synapsach i robi się nam w głowie dobrze. Zatrzymałem się na chwilę, spojrzałem na zachód niedługo przed 16 w nocy i ujrzałem trzy kolory. Nagle do głowy wrócił Kieślowski, choć brak koloru białego. Wrócił obrazek z dawnego atlasu z kompletem flag różnych państw, kiedy jako małe dziecko uczyłem się czytania nazw egzotycznych krajów. Takiej flagi jednak nie pamiętam. Wrócił też obrazek z Morza Białego i jednego z wieczorów, gdzie za wyspą Borszowiec niebo malowało podobne sztandary. Niesamowite, że trzy paski na fotografii, kilka gałązek może otworzyć w naszych głowach tak wiele wspomnień, skojarzeń i emocji. Chwila trwała krótką, nawet nie dobrą chwilę, ale teraz kiedy to piszę, znów wracają obrazy. Zachwyt, ważny element naszego neurologicznego życia. Widać obrazek może spowodować przypływ endorfin. Nie trzeba wspomagania. A…jeszcze mi przyszła do głowy kwietniowa słonka na zachodnim niebie. I jeszcze…
6 Comments
Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.
No tak, ale ta chwila jest właśnie tak złapana i ja ją tak odbieram, bo nie jest moja.
To ciekawe jakie kolory widzicie? Jeśli cztery to od góry widzę fioletowy, szary, ciemny róż i głęboką czerń, ale jeśli pięć to pomìędzy szarym, a różem jest wąski pasek jasnego fioletu. Faktycznie fotka jak sztandar jest, czyli ciepłe kolory działają cuda.
kolorów, owszem jest wiele, ale czasem chodzi o symbol, o uproszczenie. Co jeden piksel od dołu w górę to inny kolor…Fryt ma rację, że paleta barw. czasem jednak trzeba widzieć tyle ile chwila na to pozwala.
A miałem o czymś innym napisać. U mnie nie tyle o widok czy kolory chodzi ale o sam moment gdy się je zobaczy. Trochę tak jak z wchodzeniem na górę. Po drodze też bywają widoki ale umysł skoncentrowany jest na wędrówce. I dopiero na szczycie gdy cel jest osiągnięty dopiero się całkiem otwieram na świat zewnętrzny i upajam się obrazami, choć wiem że po drodze były ładniejsze widoki. Więc według mnie to nie sam obrazek ale kilka czynnik składa się na taki zachwyt, czyli jak u Ciebie wspomnienia z innych miejsc.
Ja podobnie jak Krzysiek widzę trzy, choć granica miedzy nimi rozmazana i komputer widzi tam zapewne kilkaset rożnych kolorów
Widzę cztery kolory, a na upartego pięć. Pierwszy od góry kojarzy mi się jako kobiecie ze swetrem jaki ma w swojej ofercie hiszpańska marka odzieżowa, ale się już niestety wyprzedał. No cóż szał zakupów trwa.