Ktokolwiek widział, pytanie czy jednak wie?
Wie, że o tej porze roku motyle, które zimują w formie osobników dorosłych powinny zapaść w sen zimowy. Błysnęło słonko, termometr przy budynku pokazuje 18 stopni C. Ciepło wygoniło Ceika w świat. Zdziwiłem się, gdy na niebie ujrzałem szybującego motyla. Wysoko, na 10 metrach leciał nad granitową drogą. Potem zdziwiłem się jeszcze bardziej, kiedy usiadł na moim domu. Rozprostował skrzydła – tu zrobiłem kilka fotografii – i zaczął ładować swoje uskrzydlone panele słoneczne. Bezruch. Zbieranie ciepła zajęło mu kilka minut, po czym jak odrzutowiec pionowego startu pojawił się wysoko na niebie i odleciał na…północ! Mam nadzieję, że trafi do jakiejś drewutni, stodoły czy innego bezpiecznego schronienia i tam dotrwa do prawdziwej wiosny. Ciekawe czy takie wybudzanie, nie do końca planowane, nie zabiera motylowi energii na przetrwanie do wiosny i czy fruwanie w końcu listopada można przepłacić życiem. Chyba, że jakiś nektar z kwitnących jeszcze stokrotek czy jasnoty może zatankować, wtedy listopadowa ekstrawagancja będzie czystym snobizmem i szaleństwem. Znów pomyślałem po ludzku…
W przypadku borowców latanie nawet w grudniu nie szkodzi więc i motylowi nie powinno. Może i nie do końca planowane ale myślę, ze on zdawał sobie sprawę, że to nie wiosna. Może chciał coś sprawdzić, jak te pierwsze zimujące u nas bociany. U nietoperzy najbardziej kosztowne jest wybudzenie “awaryjne” związane z zagrożeniem, a nie dodatkowe ale “spokojne”. U owadów pewnie jest podobnie.
Oj rano się zdziwiłam, a tu mam.Latały aż trzy, niskim lotem tam do listka i z powrotem, nisko nad trawą.