Spóźnione, ale w dobrej kondycji!
U trzcinickich boćków, mimo sierpnia trwa początek lipca. Miesiąc spóźnienia robi swoje. Większość młodych bocianów w Polsce już dawno lata i samodzielnie żeruje, część podejmuje wędrówkę, a moje podwórkowe ciągle są karmione przez rodziców. Ci z kolei uwijają się jak mogą i mimo suszy regularnie przynoszą sporo jedzenia. Prostoskrzydłych na szczęście dość dużo, więc z brakiem pokarmu nie ma problemu. Młode ćwiczą, machają skrzydłami i mam nadzieję, że polecą. Z ciekawością obserwuję ich reakcję na przelatujące bieliki, błotniaki, myszołowy, kanie czy nawet trzmielojady. Zawsze patrzą w górę, po czym zaczynają klekotać. Inne drapieżne jakoś nie zwracają na nie uwagi, ale bieliki z pobliskiego rewiru łypią na nie bystrym okiem. Co ciekawe, każdego ranka nad gniazdem krąży grabarz kruk. Patrzy czy wszyscy żyją. Od wiosny, kiedy w gnieździe pojawiły się jaja, kruk dogląda tego miejsca, kto wie, może przez nieuwagę coś do zjedzenia pozostanie w gnieździe. Obrączki oczywiście zamazałem, bo numery obrączek w internecie powodują fałszywe wiadomości powrotne. Natomiast za dwa tygodnie, kiedy młode wylecą, każda obserwacja tych obrączek będzie mile widziana. Ciekawe jak radzą sobie w drodze do Afryki spóźnione bociany? Być może zostaną u nas na zimę.
Jak zostaną, trzeba będzie mięcho mieć w zapasie
No nareszcie! Jest Pan szczęściarzem, że je Pan ma. To jest najprzyjemniejszy widok latem. Dzisiaj też widziałam, aż całą piątkę i trzy żurawie.