Świat przepełniony czerwienią
Jeszcze niedawno żółte pola rzepaku malowały krajobraz. Dziś wiele z tych miejsc nabiegło siną zielenią lub…zapaliło się czerwienią maków. Trudno wybrać, który ładniejszy. Trudno zdecydować, na który patrzeć. Wszystkie identyczne, każdy inny. Nie jest wielką sztuką wybrać spośród wielu kolorów ten jeden. Sztuką jest wybrać ten jeden, kiedy wszystkie są takie same. Nie wiem zresztą, dlaczego patrzy na Was akurat on. Wśród setek tysięcy kwiatów, ten wybraniec zostanie na dłużej. I tu zdaje się zaczyna się szczęście. Osoby skażone nauką powiedzą, że to statystyka, że prawdopodobieństwo wyboru „maka” wynika z losowości. Wszystko to prawda, ale ten akurat patrzył w moją stronę i losowania nie było. I tak zostało. Pięknie zostało też w mojej głowie. Czerwony dzień. Nawet truskawki smakowały jakoś bardziej. Oj dużo było dziś maków na polach.
To prawda. Przydrożne rowy przyozdobione makami i chabrami ściągają wzrok kierowcy na bok swymi kolorami, a do tego jeszcze tańczące motyle nad pachnącymi bardzo intensywnie jaśminowcami, a w przydomowych ogródkach czerwone róże. Łąki fioletowe od wyki lub żółte od jaskrów. I co wtedy wybrać?
Truskawki smakują inaczej zerwane prosto z krzaka i tylko odmuchane z piasku,, umyte i z cukrem to już inna bajka.