Małe zające, ciągle przynoszone są z pól i lasów
Pisałem jakiś czas temu, aby małych zajęcy nie przynosić do domu. Apel trafił do tysięcy ludzi. Wiele osób chce jednak pomagać maluchom i przynosi je do domu, a potem trafiają do przyrodników, azylu i nie wiem gdzie jeszcze. Ja też miałem takiego kilkudniowego malucha, uratowanego przez nieświadomego człowieka z dobrym sercem. Przez 4 tygodnie karmiliśmy go specjalnym mlekiem, potem suszone zioła, marchew, mniszek itd. Kiedy przeszedł na pokarm roślinny i nie potrzebował już mleka trafił do wielkiej woliery, gdzie uczył się samotności w dziczy. Jakiś czas temu, odwiozłem go na wielką polanę w lesie, z łączką, tarniną, małymi sosnami. Dostał nowe życie, nowy start i nowy dom. Jeżdżę tam, co jakiś czas łudząc się, że go zobaczę. Oczywiście tylko się łudzę. Jego sierść doskonale wtapia się w środowisko. Mam nadzieję, że dorośnie i że jego dzieci nie spotka podobny los. Za chwilę pojawią się małe sarny, jelenie, są już małe dziki – uczulcie wszystkich by nie dotykali, nie zabierali i nie przynosili do przyrodników takich maluchów. My nie jesteśmy cudotwórcami, a miejsce tych zwierząt jest w środowisku. Są doskonale przystosowane, a to że są same, to strategia ich ochrony. Dodam tylko, że małe dziki raczej nie są same, więc dla miłośników zabierania polecam dziki – mama czuwa blisko J.
A gdyby go odnieść w to samo miejsce z którego był zabrany, to co wtedy?
nie wiem, miałby już inny zapach i samica mogłaby go nie karmić