Budzą się ropuchy zielone
Przedwieczorne liście delikatnie się poruszyły. Wygramoliła się z nich ropucha zielona. Bardzo powolna, jakby pod wpływem środków odurzających przechodziła przez pastwisko. Właziła na kolejne kępy zgryzionych traw. Zew rozmnażania za kilka dni zupełnie ją pochłonie. Teraz musi dojść do siebie po zimowym odrętwieniu. Bezpiecznie przezimowała i to już jest jej wielki sukces. Wygląda mi na samicę. Jej brzuch rozlewa się na boki, zapewne wypełniony dojrzewającym skrzekiem. Piękno tak bardzo teraz odrzucane przez ludzi. Czeka na pieśń samca, która rozbudzi w niej potrzebę dzielenia się DNA. Któregoś wieczora rozbrzmiewać będą samce, które podobnie do turkuciów podjadków śpiewać będą dla swoich samic charakterystycznym trelem. Czas ropuch zielonych właśnie się zaczyna. Ropuchy szare są trochę wcześniejsze i szybsze w rozmnażaniu. Zielone zdaje się bardziej romantyczne. Potrzebują więcej ciepła, serenad i dobrego SPA.
Fajnie, że są i stosowane opryski na chrabąszcze majowe nie uśmierciły ani żab ani ropuch.