W drodze do Oriona
Ciemna noc w środku lasu, zlodowaciałe ślady aut i w końcu czyste niebo. Świat tak bardzo daleki od wygodnych kanap przed telewizorem, że nie wiadomo czy zostać w tym pozbawionym oznak życia miejscu czy ze strachem wracać do bezpiecznego i anonimowego tłumu. Widok jednak zapiera dech w piersiach. Jakiś późny samolot próbuje wpasować się w pas Oriona i przecina niebo pędząc gdzieś w kierunku Danii. W uszach brzmi ogrom The Wood Nymph (Skogsrået), Op. 15 Sinfonia Lahti – (Lahti Symphony Orchestra) Sibeliusa https://www.youtube.com/watch?v=gaUq8dDOMTs
Dźwięki łączą się z chwilowymi porywami wiatru, które rozbijają czupryny sosen i wprowadzają w rozwiane sylwetki sporo tajemnicy, czegoś trudnego do opisania, trochę pięknego, trochę strasznego. W takich chwilach myślę sobie, że to wielki przywilej być w nocy w lesie. Zatopić się w spokoju, zniknąć od internetów, świateł i dźwięków antropocenu. Ciszę, choć nie tak do końca odizolowaną od ludzi, przerywa śpiew puszczyka. Głośne wołanie do zachodzącego sierpa księżyca. Głos będący dopełnieniem ciemności. Klamrą dla piękna i strachu. Magia, to dobre słowo na opisanie nocnej przyrody. I tu muszę się zatrzymać. Nie dla każdego będzie to magia. Dla wielu taki obrazek będzie jednak czymś strasznym. Oczywiście dla tych, co się boją chodzić w nocy po lesie, którzy słuchają bajek o wilku z Czerwonego Kaptura, tak często ostatnio opowiadanych, nocny świat wydać się może straszny. Ciemne sylwetki sosen będą przypominały tureckie horrory puszczane późnym popołudniem, gdzie krew leje się prawie w każdym odcinku. Powiewy wiatru i trzask gałązek będą sugerowały dzikie zwierzęta, które tak bardzo chcą nas wszystkich zjeść. Stop. Wszystko zależy od naszego podejścia do przyrody, do wszechświata. Znam osoby, które czekają na zimowe niebo z Orionem, znam osoby, dla których to nie musi mieć znaczenia. Nie ma jednej recepty i jednej oceny, że coś jest lepsze, lub coś jest gorsze. Wrażliwość jest w pewnym sensie darem, ale bywa też uciążliwa, bo wymaga zaangażowania, emocji i przeżycia danej chwili. Nie mam pojęcia czy lepiej zachwycać się Orionem, czy go nie zauważać. Tym bardziej, że ktoś kiedyś zmitologizował niebo, nazwał i przypisał mityczne postacie i historie poszczególnym konstelacjom. Dał wszystkim jedną prawdę, jedną historię i ponoć tak ma być. A ja mam czasem wrażenie, że widzę tam coś innego, własnego i dla mnie ważniejszego. Każdy musi mieć własną drogę do Oriona.
5 Comments
Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.
Dzięki za nastrojowy post i piękne zdjęcie. Ja z tych co czekają… na pewno będę wracać do tego zdjęcia wiele razy w lecie
A ta symfonia rzeczywiście niezwykle wciągająca, z narastającym falowaniem dźwięków, pięknie buduje nastrój. Chyba zacznę więcej słuchać Sibeliusa.
Zachwycać się, zdecydowanie.
Wrażliwość jest darem, ale bywa też uciążliwa, nawet bardzo… Tak myślę. Piękna fotografia i opis.
To prawda, bywa się dotkniętym do żywego, nieszczęśliwym lub wykorzystywanym. Ale za to dostrzega się coś co gruboskórni nigdy nie zauważą, nawet gdyby się im wsadziło w to ich nos.