Listopadowe chabry
„Ten bukiet bowiem – to teatrzyk,
Gdzie kwiaty za kukiełki grają.”
Jakoś mi ten fragment z „Kwiatów Polskich” Juliana Tuwima pasuje do dzisiejszego dnia. Tyle historii za nami, tyle dobrych i trudnych rzeczy. Wszyscy jak chabry, chcemy żyć, kwitnąć i być. To nic, że listopad, że chłodniej. Jeśli tylko można nasze polskie kwiaty ciągle trwają na miedzy. Chabry tak bardzo symboliczne, znane, nasze. Cięgle opierają się chemizacji i trzymają się swojego skrawka na ziemi. Są jak aktorzy w teatrze. Żyją i grają w światłach zachodzącego słońca. Dziś one też mają swoje przedstawienie. Tylko gdzieś z boku, cichutko, bez widowni – gdzie kwiaty za kukiełki grają. Smagane na wietrze sprawiły mi przedwieczorną, chabrową niespodziankę. Kwiaty zawsze kojarzą się ze świętem, składaniem życzeń i pamięcią. Taki ważny dzień.
Też je dzisiaj spotkałam, na chwilę zwróciły moją uwagę Przy jazie w Rudzie Milickiej.