Ułuda piękna
Od wielu lat, w zasadzie każdego roku zachwycam się kolorami tego niewielkiego drzewa. Kolory są tak niesamowite, że muszę się zatrzymać, podejść, zobaczyć z bliska. To wszystko co zbudowało lato, jesień zamienia w paletę malarzy fowizmu. Kolory raczej z innej bajki. Szaleństwo czerwieni. Orgia barw wykrzyczana niebanalnym kształtem liści we mgle. Doskonałe tło do fotografii mody czy aktu. Zachwyt od pierwszego wejrzenia. I tak podchodzisz bliżej gaju egzotycznego, zbliżasz się i przecierasz oczy. Wszystkie pędy sumaka octowca wyrosły na kupce gruzu i śmieci, które ktoś wywiózł na murawę kserotermiczną ze swojego podwórka. Sumak nazywany czasem „zemstą sąsiada” pochodzi z Ameryki Północnej. Niegdyś sprowadzany do ogrodów, dziś ucieka spod kontroli ogrodników i wkracza w dzikie tereny. Jak widać piękno potrafi omamić i podstępem wchodzić w nowe obszary. To oczy człowieka, zachwycone jesiennymi barwami octowca przenoszą każdego roku tę roślinę w nowe miejsca. Myślę, że sumak octowiec ma strategię ewolucyjną polegająca na graniu pięknem. Jak widać to skuteczny mechanizm. Piękny ten inwazyjny gatunek…Prawda?
Prawda. Codziennie zachwycam się kolorami jesieni. Chodzę z uśmiechniętą buzią i myślę sobie, że dawno nie widziałam i nie odczułam zmysłami takiego piękna o tej porze roku. Widoki pocztówkowe. A dzisiaj rano było tak jak w wierszu Józefa Czechowicza ,,Jesień”
Szumiał las, śpiewał las,
gubił złote liście,
świeciło się jasne słonko
chłodno a złociście…
Rano mgła w pole szła,
wiatr ją rwał i ziębił;
opadały ciężkie grona
kalin i jarzębin…
Każdy zmierzch moczył deszcz,
płakał, drżał na szybkach…
I tak ładnie mówił tatuś:
jesień gra na skrzypkach…
Prześliczny z tą kroplą rosy.