Krzykliwa zmiana pogody
Byłem w trochę dziwnym miejscu. Niedawno wybierano tu piach i żwir pod budowę krajówki. Powstało przy okazji duże lustro wody. Wokół czerwone dęby (obce to fakt i trochę dla nas abiotyczne), które czerwieniły się w dziesiątkach odcieni. Teren w stu procentach zrobiony przez człowieka. Jednak przyroda dość szybko zaczyna upominać się o swoje miejsce. Na wodzie pływało około 60 łabędzi krzykliwych. Trochę jak u Czajkowskiego. Piękny balet w przyrodniczej choreografii na scenie zbudowanej przez człowieka. Oświetlenie z czerwonych dębów z Ameryki, dziura w ziemi po koparkach i muzyka wygrywana przez wielki traktor. Rzec by można minimalizm, za to baletnice pierwsza klasa. Biel łabędzi pięknie kontrastowała z czarnym dnem żwirowni. Wytworne ptaki poruszały się z minimalną prędkością. Sunęły po gładkiej wodzie, każdy jak mały „Titanic”. Z tym, że te stateczki raczej niezatapialne. Dużo w ich pływaniu magii, sporo gracji i… powagi. Wyrwałem się jednak z trwającego jeszcze lata jesienią, poczułem na twarzy zmieniający się wiatr. Oj idzie zmiana pogody. Krzykliwe w stadach kojarzą się z zimą, a ta już za chwilę.
***
Stado odpoczywało i popijało czystą wodę. Cztery ptaki miały kolorowe obroże i jak się potem okazało oznakowali je ornitolodzy z Wrocławskiej Grupy Obrączkarskiej ODRA. Wszystkie wykluły się w Dolinie Baryczy. Zachęcam do odczytywania obroży. Skoro łabędzie już je noszą, to warto zbierać jak najwięcej informacji, bo to może pomóc kiedyś w ich ochronie. Dla formalności przypominam, że odczytane numery wpisujemy do bazy POLRING Krajowej Centrali Obrączkarskiej, która działa bardzo dobrze i szybko uzyskamy informację o naszych ptakach. Pod warunkiem, że do Polringu trafiły już dane od obrączkarzy. Bazę obrączkowanych znakowanych ptaków w Polsce prowadzi Stacja Ornitologiczna Muzeum i Instytutu Zoologii PAN.
Na stawie w parku oprócz kaczek pływają dwa łabędzie nieme i trzy czarne. Wszyscy zwracają uwagę oczywiście na te białe, które wyglądają jak tortowe figurki. Około 11.00 robią toaletę. Wtedy już w różnych częściach stawu skubią się, czyszczą i wymachują skrzydłami, robiąc przy okazji prysznic spacerowiczom. Wieczorem natomiast staw jest pusty, kaczki gdzieś się pochowały. Ciekawe gdzie? Około 18.00 i rano wszystkie są. Dzisiaj większość kaczek drzemała na kamieniach.Około 20.00 już ich nie było. Tylko łabędzie nieme pływały blisko siebie podpływając do czarnych. W dzień w takiej przyjaźni nie są. Łabędzie mają nieciekawy gardłowy głos, jak rozmawiają to krótko, przypomina to beknięcie. Życie kaczek jest zdecydowanie zabawniejsze. Jedna kaczka zakwacze, to następna się odezwie, ale z zupełnie innego rejonu stawu, a potem jeszcze trzecia coś skomentuje. Ciekawe ile kaczorów przypada na jedną kaczkę?
Piękna fotografia.