I tak patrzyliśmy sobie w oczy
Nadodrzańskie błonia błyszczały dziś rano w porannym słońcu. Widziałem go wcześniej na drodze. Biegał, myszkował, ale cały czas trzymał się skraju polnego duktu. Od lat bawię się z nimi w kotka i myszkę. On chodzi po łące, ja troszkę go wabię. Najczęściej przychodzi i czai się gdzieś w trawach. Dziś lis nie przyszedł. Myślałem, że już nie potrafię z nimi rozmawiać. Podszedłem do skarpy i z osłupieniem spojrzałem na żarzące się oczy. Lis położył się na trawiastej ścieżce. Zareagował i jednak przyszedł do mnie z ponad stu metrów. Byłem przekonany, że rudy ucieknie w podskokach. On udawał trochę nieżywego. No to ja też zacząłem udawać nieżywego i schowałam się za obiektywem. I on i ja chyba zdawaliśmy sobie sprawę, że cała ta sytuacja jest trochę zabawna i ktoś musi zrobić pierwszy krok. I znów mnie zaskoczył. Wstał, poszedł w kierunku rowu, pokręcił się, popatrzył jeszcze na skamieniałego przyrodnika i… położył się w trzcinie. Patrzył na mnie i patrzył, ale widać już było tylko jego oczy. Zostawiłem go w spokoju i trochę zdziwiony wycofałem się z tej zręcznej sytuacji. Lubię lisy, to bardzo inteligentne zwierzaki.
5 Comments
Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.
Rudy łobuz W tym roku koło Leska w nocy najpierw podprowadził mi cały bochenek chleba, potem jeszcze kilka razy podchodził sprawdzając czy nie ma czegoś jeszcze do jedzenia, a że nie znalazł to postanowił zabrać karimatę. W ciągu godziny skrócił dystans z kilkunastu metrów do pół metra. Wyczuł że nic mu nie grozi i korzystał z sytuacji
Ładnie go sportretowałeś
W końcu lisy to psowate, więc inteligencji nie można im odmówić…chociaż niektórzy nazywają to chytrością. Ja myślę że mają też coś z kota (i jest to jak najbardziej komplement). Podsumowując – Tańczący z lisami (na razie z jednym ale kto wie)!
A skąd Pan wie, że to jest ciągle ten sam lis?
tak mu z twarzy wyglądało przed i po