Październikowa jesień przetacza się nad nami
Zamyśliłem się nieco nad Odrą. Otoczony zmysłowymi kolorami i niezwykłymi kształtami pozostałem na jakiś czas w dzikiej przyrodzie. Ciepło październikowego słońca ogrzewało topole czarne i wiązy i zmieniało ich sylwetki w różne bajkowe stwory. Topole już bez liści a wiązy pomalowane na żółto i czerwono. Ciszę przerywał na chwilę zimorodek, który poszukiwał czatowni bliżej wody. Z każdej gałęzi daleko, bo wody zbyt wiele nie ma. Piszczał, furkotał i ciągle zmieniał miejsce. Czasem wystraszył go wielki boleń, który zamiatał ogonem ukleje i robił wielki plusk nad płynącym nurtem. Wokół jednak cisza. Oczekiwanie na jakiś głos strasznie się dłuży i tym właśnie odróżnia się jesień od wiosny. Nagłe krakanie wrony zaczyna brzmieć jak operowa aria. Głos wibruje w całej dolinie, jakby wrony właśnie dostały ten fragment w posiadanie. Dłubały sobie w kamiennych główkach i ciągle spoglądały na bielika, który czaił się w jeszcze ulistnionym wiązie. Przerażony bielikiem bażant utonął w tegorocznych mozgach i nawet echo po jego głosie rozchodziło się nieco wystraszone nad samą wodą. Słońce suszyło opadłe liście, które pachniały niczym wykwintne perfumy. Delikatna woń poddawanych utlenianiu liści napełniała dolinę i przykrywała dawny, letni wybujały zapach całej tej nadodrzańskiej gęstwiny. Gdzieś w tarninach zaczęły ucinać rozmowę towarzyskie raniuszki, które o każdej porze roku przeczesują welony chmielu i kieliszników w poszukiwaniu najdrobniejszych owadów. Grupowo, precyzyjnie, gałązka po gałązce poddawana jest entomologicznej inspekcji. Po chwili poszukiwacze owadów przyłączyli się do stadka sikor robiąc przy tym trochę przyciszonego rejwachu. Oddalały się wraz z wodą gdzieś na północ. Brązowe, tryskające kolorem stare szczawie malowały dno wysychających zatoczek, nad którymi krążyło stadko szczygłów. Kolorowe ptaki mieniły się kolorami nad nasionami wszelkim łobód i komos. Pokarm tego roku wylewa się z krzaków głogów, kalin, dzikich jabłoni i gruszy. Dęby zrzucają tony żołędzi i karmią sobą i tak obżarte sarny i jelenie. Jesień pełna ciepła i pokarmu trzyma przy sobie stada potrzeszczy, które gdzieś znad wału zaczęły wyśpiewywać ochrypłe melodie. Październikowa. Kilkanaście minut na zatrzymanie, na oddech, na zachłyśnięcie się zapachem, kolorem i formą. Trochę makatkowy, ale optymistyczny widok na ostatki dzikiej przyrody. Na koniec zaśpiewała fałszująca czapla, która lecąc nisko nad wodą wydarła się budząc wszystkich z jesiennej melancholii.
Wisła jest piękną rzeką. Szeroka, wijąca się i mnóstwo nad jej brzegami ptactwa. Wydaje się bardzo brudna. Na brzegach podobnie jak Odry też jest już kolorowo, ale nie tak jak Pan to ujął na zdjęciu. Pewnie się to wyda dziwne, ale wolę przesiadywać nad Wisłą niż nad Bałtykiem, ale najbardziej tęsknię za górami. A Pan oprócz swojego lasu i Odry gdzie lubi przebywać w Polsce?
w jaskinii
To dobrze typowałam
Dokładniej proszę.
na prawym brzegu między Brzegiem Dolnym a Głogowem
Bajkowy opis, przepiękne zdjęcie
Faktycznie też zauważyłam, że w tym roku bardzo intensywnie pachnie opadłymi liśćmi. Brakuje mi ostatnio na blogu filmów i październikowych odgłosów przyrody.
A gdzie Pan znalazł taki pocztówkowy krajobraz?
nad Odrą
Piękne Będę uczyć się od Ciebie łapać takie chwile
O Autorze
Krzysztof Konieczny „iKris”. ur. 1974, przyrodnik, ornitolog. Czasem coś pisze. Autor artykułów naukowych i popularnonaukowych, książek. Na co dzień związany z Fundacją Przyrodniczą „pro Natura”. więcejPolecane artykuły
Co to za ptak?
Mamy jeszcze kalendarz – może ktoś chętny?
Jaki to ptak?
Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.