A gwiazdy spadają, spadają, spadają
Patrzyłem wczoraj w niebo. Najpierw będąc w pracy. Potem, po wszystkim wróciłem jeszcze do Doliny Łachy i znów patrzyłem. Łzy św. Wawrzyńca rzeczywiście płynęły. Oczywiście zawsze tam, gdzie nie był skierowany obiektyw. Niektóre, te największe bolidy leciały bardzo nisko nad horyzontem. Inne pozostałości komety rozbłyskiwały drobnymi kreseczkami. Czasem kreskę namalował lecący samolot. „Sputniki” jakoś wczoraj słabo świeciły, ale płynęły po niebie i próbowały mnie zmylić. Kosmos żył swoim życiem, niebo rozbłyskiwało, piloci (ci niestrajkujący) transportowali ludzi i towary gdzieś do Azji. Za to wokół mnie działo się znacznie więcej. Na łące tłukły się tykami jelenie. Żaden jeszcze nie ryczał, ale walka trwała dość długo. Zdaje się, że młode czują już coś w powietrzu i ćwiczyły pod lasem mierząc się swym jeszcze nie za dużym porożem. Tuż przed wielką gruszą szumu narobił borsuk, szukał czegoś pod drzewem, pewnie ulęgałek, które już lecą na dobre. Kozły niespokojnie biegały wzdłuż słoneczników i nadawały nocy tętentu. Kilka dzików, wyszło z jeżyn jakby ktoś odwołał walkę z ASF. Bez nerwów poszły szukać szczęścia w kukurydzy. Nagle, tuż nad moimi oczami pojawił się puszczyk. Kilkadziesiąt centymetrów nad moją głową, zrobił zwrot i usiadł na gruszy. Nawiązał szybko kontakt z odzywającym się ze wsi samcem i napełnił noc charakterystycznym pohukiwaniem. Na moich oczach jeszcze coś upolował pod drzewem i odleciał w ciemność. Moje oczy po kilku godzinach bez światła widziały więcej, niż się spodziewałem, widać pręciki nabrały wigoru, choć obraz oczywiście szarawy. Czopki tym razem odpoczywały i tylko czasem odczytywały pomarańczowe, sodowe żarówki wiejskich latarni. Jeszcze tylko krzycząca czapla rozdarła mi serce za plecami i okazało się, że już trzecia nad ranem. A gwiazdy spadały, spadały, spadały…
Lubię spoglądać w niebo w ciągu dnia i obserwować obłoczki, patrzeć jak się przesuwają, zmieniają, łączą. Odczytywać co akurat przedstawiają i pytać się bliskich co oni widzą. Czy profil starca z brodą, czy zajączka, a może kaczkę? Gdzie widzę nos, a gdzie brodę itd. Fajnie tak.
W ubiegłym tygodniu tylko w jeden dzień było niebieskie niebo, takie jakiego nie było przez całe wakacje.Czyste, bez obłoczków. Patrzyłam zdziwiona, zupełnie nic, sam błękit. Godne uwagi i zrobienia zdjęcia. Czy zdjęcie byłoby banalne? Nie sądzę.