W bocianim gnieździe – na granicy dnia i nocy
Ostatnie karmienie, rozżarzone słońce chowa się w burzowym cumulonimbusie. Żar upalnego dnia nagle zamienia się w chłód zwiastujący coś porywistego. W ostatnich promieniach słońca, które walczy ze zbliżającą się chmurą pisklęta bocianów szykują się do zbliżającej się nocy. Z trójki młodych jeden już schował się w udeptanym sianie. Dwa jeszcze spoglądają w kierunku rodzica, machają dziobkami, wydają chrapliwe pojękiwania i jak małe dzieci kładą główki na dnie gniazda. Jakby chciały się schować przed zbliżającym się deszczem. Słońce schowało się na dobre, a burzowe chmury tylko otarły się o okolicę gniazda. Młode zniknęły w ciemności i tylko klekot dorosłego wskazywał, że gdzieś tam na kominie domu mieszkają bociany.
Ale ładne!