W gradzie
Gdy dotarłem do domu, deszcz padał bardzo mocno. Gdy wysiadałem z auta, z ciemnego nieba sypał się grad. Bocian na gnieździe stał niewzruszony. Biało, czarno, czerwony głaz. Zrobiłem kilka fotografii i byłem już zupełnie mokry. Bocian stał nadal i patrzył na moje nerwowe ruchy. Aparat zostawiłem w aucie, sam pobiegłem otworzyć garaż. Gdy w zeszłym roku leciał grad wielkości ping-pongów, to już nie chciałem tym razem ryzykować spotkania z deszczem lodowych kamieni. Bocian stał bez ruchu. Schowałem auto. Grad przestał padać a bocian tkwił w tej samej pozycji. Poszedłem pod prysznic, zaglądam przez okno a on w prysznicu z deszczu stał i się nie ruszał. Woda spływała po dachówkach piór. Miał rację, że tkwił jak dach na budynku. Każdy ruch narażałby go na przecieki między piórami. Gdy deszcz minął, bocian otrzepał się i w podobnej pozie pozostał już na noc. Spokój i opanowanie w sytuacjach kryzysowych więcej mogą zdziałać, niż bieganie po deszczu, w sumie bez celu.
Był spokojny bo był u siebie w domu
A gdzie Pani Bocianowa ? Ja w czasie majówki dwukrotnie odwiedziłam wieś Wilczkowo, woj. War-Maz. , 30 gniazd w maleńkiej wsi robi wrażenie z każdego wystaje szyjka Bocianiej Mamusi , teraz czas pojechać do Żywkowa
To akurat samica, ale spóźniona w tym roku. Stoi i patrzy w przyszłość. Tylko nie wiem co widzi.