Wiosenne wypalanie
Od 1 marca, zgodnie z przepisami mamy okres lęgowy ptaków. Zgodnie z prawem nie wolno wypalać pozostałości na polach, a tym bardziej palić ugory, miedze, rowy, nieużytki. Prawo mówi również, że rolnik, który wypala może zostać pozbawiony dopłat. Ale co tam. Jara się od wczoraj ostro. Nie wiem też, dlaczego, ale ogień pojawił się późnym popołudniem i wieczorem. I to w wielu miejscach, niezależnie od siebie. Widać miłośników otwartego ognia mamy wielu. Co ciekawe, niektóre rowy, bagienka czy łany starej roślinności mają połączenie z lasem. Po fali mrozów doszło do wysuszenia ściółki, wysuszenia trzcin, turzycowisk, nadrzecznych błoni porośniętych mozgą trzcinowatą. Nawet nie potrzebny jest wiatr, aby stworzyć zagrożenie. Wystarczy podpalić. Wiosna przyniosła pierwsze ocieplenie i coś w narodzie drgnęło. Zapałki widać przygotowywane były już od dawna. A w przyrodzie? Żurawie rozpoczęły budowę gniazd. Trznadle, potrzeszcze już śpiewają na krzewach śródpolnych, przyleciały skowronki. Przylatują kolejne gatunki. Trzcinowiska to ich schronienie. Drzewa mają nabrzmiałe pąki. Po takim „zalegającym” pożarze wiele drzew już nie odbije. Spalone zostaną gniazda, uszkodzone lęgi. Płazy które rozpoczną wędrówkę zostaną poparzone, lub zginą. ZPL – Zespoły Piromanów Ludowych opanowały kraj. Nie róbcie tego wiosną.
Warto dodać, że kontrolowane pożary mogłyby mieć zastosowanie w ochronie przyrody. Takie rzeczy robi się w USA i przynoszą niezwykłe rezultaty. Są to jednak działania pod nadzorem straży pożarnych, a terminy i warunki pogodowe są dobierane przez fachowców. W naszym klimacie pomocne byłyby zimne pożary, w czasie największych mrozów i podczas wiejącego wiatru. Taki pożar szybko redukuje biomasę, nie nagrzewa podłoża, a nagromadzone związki organiczne są rozwiewane. To dobre rozwiązanie dla odnowienia trzcinowisk, niektórych typów łąk i ptaków lubiących na wiosnę niziutką roślinność, choćby dla czajek. Z pewnością jednak nie należy robić tego na wiosnę, ale gdzieś tam w grudniu, może do połowy stycznia. W Polsce takie działania są niemożliwe, ze względu na zakaz prawny.
Jak widać ZPLom to nie przeszkadza i piromanią wczesną wiosną, kiedy szkody będą największe.
Każde takie niekontrolowane podpalenie, to ogromne zagrożenie dla okolicznych mieszkańców, zadymianie dróg i narażanie lasów na zniszczenie. Współczuję strażakom, którzy przez upośledzonych podpalaczy będą musieli wielokrotnie wyjeżdżać do gaszenia. Zmiany muszą dziać się w głowach ludzi, inaczej wszystko wokół będzie tylko udawaną fikcją.
Strasznie to smutne. A najgorsze jest to, że podpalacze tego nie przeczytają, a nawet gdyby mieli okazję na edukację, to pewnie zignorują. Trzeba donosić na policję, albo co? U nas jest tak samo, tylko jeszcze później zaczynają.
Straszne. Widziałam kiedyś taki krajobraz, widok przerażał. Zamiast wiosennej zieleni, czerń po horyzont. Ciekawe, czy kiedykolwiek ktoś za wypalanie został ukarany, przecież wiadomo kto jest właścicielem gruntu i nikt obcy chyba komuś nie robi takiej przysługi wypalając trawy. Tylko kto jest upoważniony do sprawdzania i kontrolowania tego zjawiska? Urzędnicy z gminy poza swój budynek się nie ruszą w czasie pracy.