To samo miejsce – dwa spojrzenia
Ostre światło porannego słońca wyszło zza nagiego wzgórza. Po chwili pojawiły się na nim tajemnicze sylwetki pary ptaków. Blask był tak silny, że wszystko między mną a słońcem stało się czarne. Patrząc w drugą stronę, świat wydawał się kompletnie inny. Zieleń ozimin, szron malujący na biało poszczególne listki. Świat skrzący od kolorów i barw. Odwracając głowę w kierunku słońca wszystko stawało się znów jak ze starego kina. To samo miejsce, ten sam czas a różne spojrzenia. Żurawie nie pozowały długo. Poszły w kierunku słońca i zupełnie rozmyły się na horyzoncie. Rzuciły z daleka dwa spojrzenia ukradkiem. Świat nigdy nie jest taki sam, w tym samym miejscu. Tak myślę, ale nie wiem czy mam rację.
Te nasze widzenia to i tak tylko złudzenia:)
Podobają mi się te czarne sylwetki. Esencja żurawi.