Dbaj o bociany – blog przyrodniczy Krzysztofa Koniecznego o niesamowitym świecie wokół bocianiego gniazda. Patronat: Grupa Energa

środa

14

Luty

2018

2

Związki łabędzi i rodzicielstwo

IMG_6832

Na świecie mamy kilka gatunków łabędzi. Od największego, dobrze nam znanego łabędzia niemego, przez łabędzia trębacza, krzykliwego, czarnodziobego, po egzotyczne łabędzie czarne i czarnoszyje. Bardzo ważną rzeczą w dalszych rozważaniach będzie sprawa areału lęgowego. Najdalej na północ gnieżdżącym się łabędziem jest łabędź czarnodzioby. Podgatunki z amerykańskiej i euroazjatyckiej tundry zawędrowały daleko, na otwarte obszary i do tego gnieżdżą się w pojedynczych parach. Nieco bardziej na południe gnieździ się łabędź krzykliwy i łabędź trębacz. Obydwa gatunki wybierają głównie wody w tajdze. Pierwszy w Eurazji, drugi w Ameryce Północnej. Łabędź krzykliwy w ostatnich dziesięcioleciach zaczyna gnieździć się coraz częściej w strefie umiarkowanej. Zresztą mam je prawie za domem. Obydwa gatunki są terytorialne i nie myślą o życiu kolonijnym. Charakterystycznym dla umiarkowanego klimatu będzie łabędź niemy. Tego wszyscy znamy doskonale, gnieździ się w pojedynczych parach lub małych koloniach. Kolejne dwa gatunki, łabędź czarny i czarnoszyi, to ptaki cieplejszego klimatu, które gnieżdżą się w koloniach, a czasem zdarza im się gnieździć w pojedynczych parach. W latach 80. XX wieku wykazywano z Nowej Zelandii, że tam pary są jednak terytorialne (czyżby trudniejsze warunki klimatyczne i siedliskowe?).

I nie chcę się dziś odnosić do monogamii. Generalnie jest ona u łabędzi monogamią fakultatywną, czyli w danym sezonie samica ma jednego partnera. Chciałbym się przyjrzeć zupełnie czemuś innemu. Dziś, kiedy wszyscy będą uczestniczyć w komercyjnie nakręconej imprezie, warto zastanowić się nad udziałem rodziców w wychowaniu potomstwa. Czyli coś, co na początku może kojarzyć się z kolorowymi, mało użytecznymi najczęściej prezencikami, potem może przełożyć się na odpowiedzialność za dzieci. Więc pomijam fazę zalotów i skupiam się na pracy. Pracy, która przyjdzie po dobrze rozegranych „walentynkach”.

Wszystko zaczyna się od gniazda. Trzeba zbudować dom dla dzieci. U łabędzia niemego, to samiec wybiera miejsce na gniazdo, jednak musi uzyskać akceptację samicy. Czasem zaczyna budowę kilka razy. Uff, niektórzy Alfa pewnie już przerażeni. Potem obydwa ptaki budują gniazdo w najlepsze. U trębacza, przynajmniej w badaniach, do których dotarłem budową zajmowała się głównie samica, samiec tylko troszkę pomagał. Tak było w zoo…Jednak na północy, tam gdzie trzeba zmagać się z rzeczywistością samiec angażował się dwa razy bardziej od samicy. U krzykliwego para buduje gniazdo wspólnie. U czarnodziobego obydwa ptaki uczestniczyły w budowie, choć samica miała tu decydujące zdanie. Jest gniazdo, samica składa jaja. Im dalej na północ, tym tych jaj wydaje się być mniej. U czarnodziobego tylko 2-6, a u czarnego 1-14! Zaczyna się wysiadywanie jaj. Dużo, nudnej, ciężkiej pracy. Inne ptaki pływają po akwenie, a tu trzeba siedzieć! Aktywne uczestnictwo samca w wysiadywaniu stwierdzono tylko u łabędzia czarnodziobego i łabędzia czarnego. U łabędzi niemego, krzykliwego i trębacza samce nie uczestniczą w wysiadywaniu, choć w czasie nieobecności samicy pilnują gniazda. Ba, przypuszcza się nawet, że to pozostałość po wcześniejszej strategii, kiedy to samce uczestniczyły w wysiadywaniu. Wydaje się także, że po wykluciu młodych, im dalej na północ tym większy jest udział samca w wychowywaniu młodych. Badania ciągle trwają. Warto tu dopowiedzieć, że koszt udziału samca w wychowaniu, zwłaszcza w inkubacji pomaga samicy w odtworzeniu zasobów energetycznych po złożeniu jaj. Być może, w skrajnych warunkach termicznych (i tych bardzo zimnych i tych najgorętszych) uczestnictwo obojga rodziców daje większą szansę na wyprowadzanie potomstwa i sukces genetyczny. Jednak, gdy warunki są przyjemne, ciepło, jedzenia wokół dużo, życie samców staje się wygodniejsze. Z punktu widzenia samic, lepiej brać pracowitego chłopa z północy, niż leniwego południowca. Warto też pamiętać, że im cieplej tym większe szanse na rozród w koloniach, a tu już tylko genetycy mogą zawyrokować, czyje dzieci pływają za poszczególnymi samicami. Czy ma to przełożenie na walentynkowe, czerwone serduszka? Nie wiem, ale patrząc na Norwegię i powiedzmy Włochy, trochę analogii tu widzę. Trochę, bo oczywiście antropomorfizacja łabędzich zachowań nie ma większego sensu. Zresztą są też samice, które wolą popływać na południowych akwenach i do tego bez zobowiązań. Pamiętajmy też, że te duże i długowieczne ptaki nie muszą do lęgów przystępować każdego roku. Wybór, a zwłaszcza ten wolny, to ogromne osiągnięcie w biologii. Czego, dziś Państwu życzę.  Sam św. Walenty jest patronem osób chorych psychicznie, to może mieć też znaczenie przy dokonywaniu wyboru. Kończy się dopamina i potem św. Walenty umywa ręce, trzeba budować gniazdo, wychowywać wiecznie głodne młode, a po drodze jeszcze wymienić pióra i trochę się utuczyć przed zimą. Chciałem napisać, „czego i Państwu życzę”, ale idzie wiosna, więc zgromadzoną energię przyjdzie spożytkować na gniazdo i inkubację.

Obrazy

2 Comments

  1. ewa

Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.