Ilustracje do 4 Symfonii Sibeliusa
Mróz zapanował na dobre. Cały świat schowany pod grubą warstwą śniegu i twardej szadzi. Więcej tu tajemnicy niż oczywistości. Mroźne poranki, jeszcze przed wschodem słońca starają się zatrzymać wszystko w bezruchu. Za moimi plecami, biegły gdzieś w białą otchłań świeże tropy lisa. Jedyny ślad życia. Reszta mogłaby się dziać w Laponii, Beskidach czy Karkonoszach. Jednak rzecz, która szczególnie zaznacza się w tym chłodzie, to cisza. Kiedy idąc słyszysz swoje bijące serce, kiedy oddech wydaje się być krzykiem, zaczynasz zdawać sobie sprawę, że właśnie w tym miejscu możesz usłyszeć wszystko, o czym tylko pomyślisz. Niewiele jest takich przestrzeni, gdzie można posłuchać siebie. Nie wiem, dlaczego, ale za każdym razem, gdzieś w górach czy tundrze, lub na granicy tajgi i tundry, w pielęgnowanej tam samotności wracają mi utwory Jeana Sibeliusa. Zwłaszcza 4 Symfonia wydaje się być adekwatna do pięknego, ale surowego krajobrazu. Zdaje się, że Sibelius napisał ową symfonię po powrocie z północnej Finlandii. Taki kraj strzelistych, rzadko rozrzuconych świerków. Taki karkonoski odpowiednik okolic kręgu polarnego. Świerk, jarzębina, nic. Nic nigdy nie jest puste. Jest wypełnione szczególnym klimatem ciszy. Jest jeszcze geomorfologicznym odwzorowaniem przestrzeni między górami a niebem. Bardzo lubię, gdy taką rozległą ciszę przerwie czasem głos sosnówki. Rozrywające pojedyncze dźwięki, ważone jak nuty sibeliusowych utworów roznoszą się po pustce gór. Bezruch i ciszę może przerwać tylko wiatr i wtedy można poczuć ciarki na plecach i poczuć jak „PrzestrzeŃ” zaczyna się poruszać. Już nie ma słowa nic, już jest wiatr.
Gdzie tak pięknie? Po przeczytaniu wpisu o dzięciołku zapragnęłam wiosny. Ale teraz, gdy widzę tę cudowną biel , tę zawieszoną w powietrzu ciszę tę nieskalaną przestrzeń, to marzę o tym, żeby się znaleźć w samym jej środku. Sibelius idealny do tego klimatu.
Na dzięciołki polecam dolinę Odry, a zimy to trzeba szukać wysoko, na szczytach.
… a wynurzające się białe postacie ochoczo podążają na potańcówkę podrygując w rytm dion runaround sue i zrobiło się całkiem przyjemnie mimo mrozu i świszczącego w uszach wiatru