Grubodziób rządzi!
Nie tylko dziób, ale i charakter wyróżnia tego zawadiakę. Przylatuje do wiśniowego sadu, tam swoim wielkim dziobem rozłupuje pozostałe po owocach pestki. Zdaje się to robić z wielką łatwością. Próbowałem. Poszło młotkiem. Zębów jakoś zrobiło mi się szkoda. Przy okazji zauważyłem, że podlatujące bliżej bogatki są od razu przeganiane. Ostry facet. To, że silny, że łobuz, to rzecz łatwa do zauważenia. Natomiast, że delikatny i bardzo precyzyjny już nie jest takie oczywiste. Trzeba się dobrze przyjrzeć. Uwielbia nasiona grabów i wszelkie inne nasiona w otoczkach, łupinach. Jak na łuszczaka przystało potrafi obrać nawet malutkie nasiona rzepaku. To robi wrażenie, jak kilka ruchów wielkich szczęk obnaża maleńką kuleczkę z czarnej zbroi. Do tego pięknie ubarwiony. Dziś był królem sadu i tak już pewnie zostanie przez całą zimę.
A dzisiaj na moją śliwkę robaczywkę dotarł dzięcioł, piękny… i stado wróbli, nie wspomnę już o sikorkach bogatkach, sójkach i kopiącym wciąż w liściach kosie. Niestety grubodziób nie pojawił się.
Podoba mi się. Wielki dziób to jest plus, ale ta paleta barw, krzyk mody na ten i przyszły sezon. U mnie na śliwce przesiaduje za to sójka.
Rzeczywiście śliczny na tym białym tle