Wenus w krajobrazie poranka
Jeszcze na długo zanim pojawiło się słońce, wschodnie niebo należało do Wenus i to właśnie ta planeta przedzierała się przez przędzę z chmur. Gotujący się świt i malutkie światełko, nagie, walczące z jaśniejącym porankiem. Gdzieś tam, poza kadrem samoloty smugami kondensacyjnymi zbrukały porządek poziomych lameli obłoków. Do fotografowania pozostał jedynie niewielki kawałek listopadowego brzasku. Spokój śpiącej jeszcze wsi, szczekające psy, migoczące latarnie, to dzisiejszy obraz poranka. Po szarościach poprzednich dni, taki ranek daje dużo dobrej energii do pracy. Jutro może być podobnie, a może jeszcze piękniej. Trzeba tylko z nadzieją patrzeć na wschód i wyglądać „gwiazdki”, która gwiazdką nie jest.
Niesamowite niebo. Wieś wygląda jak nakryta kuponem jedwabiu w kolorze pomarańczowym i delikatnie podświetlona. Lubię obserwować niebo o poranku.