Listopadowe wieczory
Listopadowe wieczory wydają się być wyjątkowo ciemne. Gruba warstwa chmur przykrywa dostęp do światła. W dzień do słońca, w nocy do księżyca. Do tego krótki dzień. Nagłe zachody i szybkie świty. Sylwetki zwierząt majaczą na tle przygasającego nieba. Sarny zlewają się z polem, jelenie z lasem a dziki z nocą. Dzikie życie dzieje się poza naszą rzeczywistością. Odpoczywająca czapla, przed nocą schowana za żaluzją przezroczystości. Niby jest, a jednak pozostał tylko po niej kontur, sylwetka. Rozpłaszczona ciemna, tajemnicza postać. Cień skrzydła anioła, nos Pinokia. Przedłużenie pnia. Zakamuflowany rybak. Dziś taka jest, ale kiedyś zaświeci i znów wszystko nabierze kolorów. Kontrasty szarości, bieli, czerni i żółci pojawią się na wywołanym zdjęciu. Trzeba tylko cierpliwie poczekać. Dziś jak nigdy pasuje mi do tego obrazka piosenka skandynawskiego zespołu Madrugada – Shine: https://www.youtube.com/watch?v=qmcR-632-zs . Warto posłuchać tego i innych utworów Madrugady. Skandynawowie jakoś pasują mi do przyrody. Sibelius, Grieg, nasz i ich Garbarek. U nich wszystkich w muzyce jest przestrzeń. Miejsce dla nocy, wiatru, dla tundry i strzelistych drzew w tajdze. Ta muzyka brzmi w dolinach otoczonych czerwonymi granitami. Warto usiąść cicho jak czapla na tle nieba i poczekać, aż zaświeci, zabłyśnie. Dziś wieczorem jestem tu.
Madrugada – Shine pasuje nie tylko do tego obrazka, ale pierwszy raz muszę przyznać, że ta muzyka pasuje do Pana właśnie.
“…i tajemnica pokorna jak jakieś małe zwierzątko przypełznie mi do nóg… ”
Mnie już dopadła listopadowa nostalgia egzystencjalna…i znowu Witkacy plącze się po głowie. Słońca!