Annie Szałapak poświęcam
Poezja zaśpiewana z taką delikatnością, że każde słowo pozostaje na wiele lat. Białe zeszyty, oczy tej małej wyśpiewane przez Annę Szałapak towarzyszą mi przez całe lata. Z głębokim smutkiem przyjąłem, właśnie wczoraj tę ostateczną wiadomość, w chwili gdy fotografowałem niezwykłe, choć codzienne Słońce. Była dla mnie sztandarem poezji śpiewanej. Jej śpiewanie to takie “zaklinanie, czarowanie”. Zastanawiam się, że dorosłość oznacza chyba to, że odchodzą nam ludzie trochę starsi, którzy kształtowali naszą wrażliwość. Wydawało mi się jak byłem dzieckiem, że niektórzy ludzie będą zawsze. W ostatnich latach odeszło ich tak wielu. Annie Szałapak ten zachód słońca poświęcam. 14 października był dla niej ostatnim zachodem.
Dla mnie krainą łagodności, oazą spokoju i anielskim głosem była i jest Ela Adamiak. To przy jej wyśpiewanej ,,Jesiennej zadumie”,czy ,, W górach jest wszystko co kocham” wsłuchana spędzałam szkolne lata. To ona mnie czarowała podobnie jak Wolna Grupa Bukowina. Gdzieś w kącie leżą jeszcze kasety z tamtych lat. Odchodzą niby osobiście, namacalnie nieznani, a jednak znani nam słuchaczom. Żal. A co jeśli odejdzie osobiście kochana osoba, która kształtowała naszą wrażliwość, moralność? Serce pęka…i zastanawiam się wtedy, czy ,,Jeszcze w zielone gramy”, czy ma to sens.
ma
Niesamowity zachód.
Pamiętam Sztukmistrza z Lublina sprzed kilkudziesięciu już lat. I tę piosenkę.
Nie wiedziałam wtedy jeszcze kto ją śpiewa. To prawda, że dźwięczy w uszach do dzisiaj.
Piękne, wrażliwe śpiewanie.
Grajmy Panu na cytrze …Chwalmy dzieła te fantastyczne