Modlitwa przed wieczorem
Ciepła, nagrzana murawa. Słońce chyli się ku zachodowi. Oczy przykuwa skupiona na modlitwie postać. Złożone “dłonie” zdradzają z kim mam do czynienia. Czas nieszporów się zaczął. Każde z niesamowitych odnóży, z wielką pieczołowitością omywały “usta”, czyściły, każdy fragmencik. Czas poświęcany na pielęgnację kończyn świadczył, że mam do czynienia z wielkim czyściochem. Co jakiś czas modliszka zamierała na źdźble trzcinnika, jakby w rytualnej modlitwie. Jednak szmer, ruch wokół wywoływał w niej nerwową reakcję. Czyżby słyszała swoim jedynym “uchem” umieszczonym na tułowiu, między nogami? Szum ultradźwięków pobudzał ją do ruchu? Tego nie wiem, ale od kamiennego skupienia do gwałtownego poruszenia, potrzebowała tylko tysięcznej sekundy. To niesamowite, że ten gatunek wkracza do Polski. Kiedyś znana tylko z Puszczy Sandomierskiej, dziś wędruje po południowej Polsce. Być może pod Sandomierzem była reliktem minionego ciepła. Ówczesne, wydają się mieć klucz do Bramy Morawskiej i korzystając ze zmian klimatycznych prą na północ. Nic dziwnego, przyszła/przyleciała żołna, przyjdzie/przyleci modliszka. Proces trwa już kilka lat. Warto patrzeć pod nogi, czy nie zaburzymy komuś skupienia! A piszą, że zwyczajna…
Bardzo piękna fotografia.