Słodkowodna rafa?
Obserwowanie małży filtrujących wodę, przywodzi na myśl filmy Jacques-Yves Cousteau. Oglądałem z zapartym tchem, to co ten pan odkrywał dla tysięcy ludzi. Gdy byłem dzieckiem, myślałem, że pięknie jest tylko w morzu. Jednak gdy zacząłem przyglądać się temu co u nas i bawić się w błotnego nurka, moje oczy w szklanej masce zaczęły coraz bardziej i szerzej się rozszerzać. Zajęcia z bezkręgowców prof. Andrzeja Warchałowskiego, przy silnym wsparciu książkowych panów Grabdy i Dogiela, zostawiły mi w głowie wszystkie syfony wlotowe, wylotowe, płaszcze, stopy, czułki itd. Przyglądając się małży porośniętej innymi małżami – racicznicami, ze zdumieniem odkryłem, że są na niej jeszcze jamochłony! Kształty w monitorze przedstawiały wątłą stułbię i pojawiły się w nim niczym duchy . Zdałem sobie sprawę, że to taka mała, nasza krajowa, słodkowodna rafa. Może ten obrazek nie powoduje takiego napięcia jak wilki czy rosiczki, ale dla mnie to ilustracja do zajęć z biologii w podstawówce, liceum a potem studiów. Nauczyciele mówią nam, że stułbia żyje w wodzie słodkiej, ale nikt nie mówi, że widział ją na żywo. Dla mnie to kolejny odcinek podwodnych obrazów Cousteau tyle, że bliżej domu.
To równie niesamowite jak rosiczka.
Aż trudno uwierzyć, że takie stwory żyją obok nas:)Chyba nauczę się nurkować…