Nasze półpustynie – murawy napiaskowe
Wiatr, piach niesiony podmuchami, usypane wydmy w dolinie rzeki. Eoliczne twory sprzed wielu, wielu lat. Niegdyś wypasane, zaorywane, obsiewane żytem lub owsem. Zboża te nigdy tu się nie udawały. Przepuszczalny grunt nie zatrzymywał odżywczych elementów dla roślin. Przyziemna pustka. Oczywiście na pozór. Pozostawiony ugór w kolejnych latach nabiera jednak przyrodniczej świetności. Trawy prawie nie dają rady. Pozostają odporne na upały rośliny. Kosmate, kutnerowate, owłosione, cienkie, dające słaby cień. Wiosną wyskoczy starzec wiosenny, trochę jastrzębca kosmaczka zakwitnie w czerwcu. Trochę, wbrew fitosocjologii na gruntach porolnych nie od razu wykształcają się zbiorowiska pasujące do klucza. A to wkradnie się przymiotno kanadyjskie, a to rośliny z Koelerio glauce-Corynephoretea canescentis mieszają się z tymi z Nardo-Callunetea. Mówiąc prościej murawy napiaskowe mieszają się z murawami bliźniczkowymi i wrzosowiskami. Sam się uśmiechnąłem, bo drugie zdanie nie koniecznie jest prostsze od pierwszego. Wszystko na piachu, a jednak są różnice. Sucho, otwarty teren to jest to, co je łączy. Urok jednych i drugich zaczyna się gdy zakwitają. Są rodzajem półpustyń w naszych warunkach, tak długo jak są koszone i wypasane. Pozostawione, mogą ulec brzozie i sośnie. Życie tu jednak kwitnie. Od dziesiątków świerszczy polnych, rzeszy innych prostoskrzydłych, po dudki, lerki, skowronki polne, czasem, gdy w pobliżu jest jakaś żwirownia pojawić się może napuszona dzierlatka. Dziś, gdy kwitnie tam oprócz niebieskiego jasieńca piaskowego, żółta kocanka piaskowa nasza murawa nabiera zapachu. W ciepłe dni kocanki zaczynają wydzielać bardzo mocny zapach. Dotykane, pozostawiają na rękach swoją chemię na wiele godzin. Zapach przypomina woń curry i ponoć można używać liści do zup i sosów. Lepiej jednak nie przesadzać, bo jak na roślinę leczniczą przystało można pewnie przedawkować. Ten zapach kojarzy mi się też trochę z przyprawą maggi i zapachem… dziczych loch. Taka pustynia nagrzana w słońcu, jest tak intensywna, że nie każdy nos pozostanie tu na dłużej. Taki ugór warto odwiedzić, już nie ugór, już murawę, ale jeszcze nie las.
Tak.
Sliczne laki i jak zwykle bardzo interesujacy wyklad o tym, w czym leze, a o czym powinnam wiedziec wiecej:)
Zajęcia -budki dla owadów. Też sobie takie zrobię.
W przedszkolu ADAŚ?
Jasieniec piaskowy…piękny, w tygodniu postaram się poszukać na łące.To były ,,18-te urodziny” i w moim wieku nie chcę już patrzeć dalej, chcę się cieszyć właśnie jasieńcem piaskowym i nie wybiegać za daleko, bo można zwyczajnie nie zdążyć wrócić. Wiem, że jest różne, a chciałabym jak co roku zresztą bardzo by życie było zwyczajnie dobre. Dowiaduję się z blogu o kapitalnych przedsięwzięciach. Wielki ukłon dla Pana i dla nauczycielek z przedszkola w którym miał Pan zajęcia.Zajęcia były super! I na własnej skórze sprawdził Pan jak to jest pracować z małymi dziećmi i docenił trudną pracę.:)
w przedszkolu?
Trzecie ujęcie jest piękne i ostatnie licząc od lewej strony. Fajnie, że pojawiły się dzisiaj w moje ,,18-te” urodziny. I kto by pomyślał, że w tzw. zwykłych chwastach można dostrzec tyle uroku.
Ważne by to zrozumieć w 18. urodziny, bo od dziś życie nie będzie już czarno-białe. Będzie różne. Ważne by patrzeć dalej niż sięga miedza za murawą. Wszystkiego najlepszego Pani życzę w takim razie.
O Autorze
Krzysztof Konieczny „iKris”. ur. 1974, przyrodnik, ornitolog. Czasem coś pisze. Autor artykułów naukowych i popularnonaukowych, książek. Na co dzień związany z Fundacją Przyrodniczą „pro Natura”. więcejPolecane artykuły
Co to za ptak?
Mamy jeszcze kalendarz – może ktoś chętny?
Jaki to ptak?
Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.