Irys, a może kosaciec?
W zasadzie w mowie potocznej częściej usłyszymy słowo irys. Zresztą w ogródkach kwitną irysy. To oczywiście spolszczenie nazwy łacińskiej. Na fotografiach jest kosaciec syberyjski rzadka roślina wilgotnych łąk. Przez lata kradziona z łąk i przenoszona do ogródka. Później często okazywało się, że w ogrodzie nie było odpowiednich warunków i znikało to co zostało ukradzione. Dziś wydaje się, że świadomość w ludzie wzrosła i jeszcze są miejsca, gdzie te “kwiatki” ciągle są. Lubię te kosaćcowe łąki, zwłaszcza gdy siadam przy kępie irysów i przyglądam się barwom jakie dzieją się na płatkach. Dzieją się, bo wydają się ciągle zmieniać. W zależności od tła, od światła, otoczenia bliskiego i dalekiego. W zależności od wilgoci. Gdy patrzymy z bliska, pojawia się pewna analogia do tęczówki oka. Podobnie rozłożone barwy w niebieskich oczach. Tęczówka? Tak, bo tęczówka po łacinie to …Iris!!! Idąc dalej pojawia się nam bogini Iris, zwana też Irydą to uosobienie tęczy. To posłanka bogów, która potrafi połączyć niebo z ziemią. I takie właśnie są Kosaćce/Irysy. Łączą swą niebieskością niebo z ziemią. Niebieski w odcieniach niebieskości tęczy. Założę się, że ktoś sobie pomyśli o cukierkach – peerelowskie prostopadłościaniki o podstawie kwadratu, czasem z makiem, czasem twarde, czasem lejące, raz kruche. Czemu cukierki to irysy? Nikt na cukierki nigdy nie mówił kosaćce. I tak się ta przyroda łączy i miesza z całym naszym ludzkim światem, który też jest elementem przyrody. Czasem bardzo dzikiej…
No właśnie ciekawe czemu te cukierki to irysy:) ale… hm ich smak pozostaje do dzisiaj bo innych nie bylo:)
Nieprawda, były krówki mordoklejki lub tzw. ciągotki. Zdjęcia są śliczne, mogłyby być sprzedawane jako widokówki. Ogólnie to z tych wszystkich zdjęć mógłby być kalendarz ze zwierzętami, a drugi z roślinami, tak do wyboru. Jak kiedyś będzie to kupię sobie ten i ten.