Kamienie szlachetne na wiosenne chwile
Jest jakaś powaga w tym kwiatku. Jakieś proste proste piękno. Coś co zawsze każe się zatrzymać. Niezależnie od światła przylaszczki zawsze świecą na tle starych liści. Można nawet powiedzieć, że na zielonym tle nie jest im do twarzy. Ja zachwycam się przylaszczkami od blisko 40 lat. Nie ma wiosny, abym nie odwiedził lasu gdzie rosną. Kiedyś, gdy zobaczyłem łany przylaszczek w Puszczy Białowieskiej poczułem się trochę, jak Mały Książę, gdy odkrył, że oprócz jego róży, na Ziemi są ich tysiące. Mimo to, odwiedzam te swoje kamienie szlachetne. Słucham sobie przy okazji dzięcioła zielonego, zielonosiwego, dzięcioła średniego i siniaka. Lubię, gdy za plecami wyskoczy mi dzięcioł czarny ze swoim jazgotem. Wszystko w otoczeniu przylaszczkowej pościeli. Migocących prześcieradeł lasu.
Bo ważne jest mieć pasje… a jedną z nich może być praca… Pasje zawsze zostają
z Człowiekiem i dają życie… niezależnie gdzie ten Człowiek jest
Prześliczne. Aż trochę pozazdrościłam tych wszystkich wiosennych cudów. Tego lasu, spokoju i czasu na zachwycanie.
taką mam pracę…