chwilka z przedwiośnia
Pole pełne czajek. Kałuże wody rozlewały się po pszenicy ozimej, a na nich zatrzymały się czajki. Wznosiły się, krążyły i zasiadały na kolejnych rozlewiskach. Ponad 250 ptaków układało ilustracje do przedwiośnia. Okrzyki, podniecenie. Czasem walka o dżdżownicę. Jedna z czajek, dość daleko ode mnie zaczęła się przyglądać czarnej ziemi, nagle szybkim ruchem wyciągnęła z miękkiego rozmokliska długą dżdżownicę. Rosówka okazała się prawie tak długa jak czajka. Swoim cienkim dziobem czajka uśmierciła pierścienicą i zaczęła bronić zdobyczy przed zainteresowanymi koleżankami. Walka o robaka była krótka. Właścicielka przełknęła swoje spaghetti, dodając sobie znacznie, najpierw odwagi a potem „wagi” (w sensie masy). Nagle wszystkie fru i zaczęły krążyć nad polem. Trochę szkoda, że słońce schowało się za ciemną chmurą. Nie było za wiele światła. To jednak typowe dla przedwiośnia – zmiany, zmiany, zmiany. Pogoda krąży jak stado czajek. Dźwięki nucących na polu czajek zlały mi się po chwili z sączącą się z głośników auta muzyką Yasmin Levy. Przeniesienie światów muzycznych nie zostawiło nawet przerwy w łączeniu.
Dodam tylko, że wśród czajek koczowały trzy siewki złote. Unosząc skrzydła ułatwiły mi ich rozpoznanie. Były jednak trochę za daleko, by znalazły się na blogu. Dawno tych ptaków nie widziałem wiosną. Zrobiło się znów ornitologicznie miło.
Aż czuć zapach rozmokłego pola i słychać dźwięki…pięknie