Rude jest piękne
Byłem trochę zaskoczony. Rozmawialiśmy w kilka osób o renaturyzacji stawu, nad którym staliśmy. W krzaku łozy pojawił się rudzik. Pomyślałem sobie, szkoda, nie mam apartu. Wróciłem jednak do auta i zabrałem aparat. Po kilku minutach od powrotu rudzik znów się pojawił. Odeszliśmy kilkanaście metrów, ptak polecał za nami. Brak czasu na fotografowanie, skupienie na technicznych aspektach renaturyzacji trochę mnie wybijało. Raz głowa w projekcie, raz w krzakach. Obeszliśmy staw. Po chwili, kilkaset metrów dalej rudzik usiadł znów przede mną. Patrzył na mnie zaciekawiony. Rozmowa obok trwała, metry sześcienne mułu, tablice edukacyjne i on, mały Rudy na 102! Poleciał do wąskiej strużki płynącej w lodzie wody, coś dziobnął i szybko wrócił przed obiektyw. Trochę napuszony, ale strasznie przyjazny i ciekawski. Świecił w ten szary, ciemny dzień jak małe słońce. Odeszliśmy, a w starych szczawiach znów zjawił się rudzielec. Przypomniały mi się sceny z filmu Agnieszki Holland “Tajemniczy ogród”, gdzie rudzik podobnie się zachowywał. W filmie tym mówiono o nim “gilu” – kto się tam pozna, że rudzik to nie gil, że pomarańcz to nie czerwień. Gdy wracałem do domu z ciekawością wysłuchałem w radiu wywiadu z Agnieszką Holland o filmie “Pokot”. Mam nadzieję, że sarna w tym filmie to będzie sarna, a rudzik to będzie rudzik. Poczekam i z chęcią zobaczę ten film kręcony w Kotlinie Kłodzkiej. Rude, spotkane dziś w krzakach było szczególnie piękne. Na koniec odbił się od grudy ziemi i zniknął jak duch, wzbijając małe tumany śniegu, jak przystało na małego ptaka.
Taki puchaty i złocisty
Prześliczny.