Zima idzie i idzie
Raz świeci słońce, raz ciemne chmury przykrywają niebo. Wiatr nieco zelżał, ale przyniósł mróz. Pogoda arktyczna wdziera się wraz z polarnym powietrzem w nasze polary i czapki. To znak, że trzeba trochę pochodzić po polach i lasach. Tam się ciągle coś dzieje. Na niebie klucze gęsi zbożowych i białoczelnych szukają nowego żerowiska. Dwa zimujące żurawie ciągle siedzą w rewirze lęgowym. Z drzewa, zleciał w chaszcze bardzo jasny myszołów. Upolował gryzonia i odleciał w głąb lasu, by go spokojnie jeść. Na ciemnej, śniegowej chmurze pojawił się bielik, który do szybowania wykorzystywał powietrze przez nią pchane i przesuwał się kolistymi pętlami wraz frontem. Pobliskie topole z jemiołą okupowały paszkoty i kwiczoły. Mimo wiatru, w powietrzu panowała jakaś głęboka cisza. Na pole wyszły trzy sarny. Spokojnie zgryzały korzonki wystające z zaoranego pola. Płowa, zmrożona gleba komponowała się z ich ubarwieniem, a śnieg dodał jedynie smaku. Nagle jak na komendę, stanęły jak wryte i patrzyły z wielkim zdziwieniem na przepłoszoną kilkaset metrów dalej ich koleżankę. Oczy w słup. Skupienie. Po czym spokojnie wróciły do żerowania. Przedpołudniowy czas, zimowy powiew przyrody. Niby nic się nie wydarzyło, niby nic szczególnego, a jednak zastygłe w czujności zwierzęta nie pozostawiły złudzeń – trzeba być czujnym, czego i Państwu życzę. Mróz ma wielki minusy.
Raz słońce… raz chmury… różne smaki i odcienie… życia po prostu… leśnego też…
Sarny dostojne, eleganckie wydają się obserwować co się wokoło dzieje… może czujne z natury też
Zimowy krajobraz… a taki ciepły
Ja wolę te które zimą zastygają w hibernacji. Można sobie wtedy spokojnie podejść i pooglądać. Choć można przyjąć, że to opcja dla bardziej leniwych bo bardziej przewidywalna niż choćby ptaki.
Jakby tak sobie sarna w jaskini powisiała przez zimę, to co byśmy oglądali na polach?