Wielka pełnia mgły
Cały krajobraz napełnił się mgłą. Zawieszoną wilgocią między mrozem, a ciszą bezwiatru. Kraina Wzgórz Strupińskich zalana po menisk górny tym czymś, ulotnym, zawiesistym wręcz klejącym. Za każdym razem pytam sam sibie retorycznie, czy tym razem uda się zmyć tę miękkość z obiektywu. Świat zatrzymał się dziś w moim lesie . Sarny przycupnęły zdezorientowane, lis przemknął przez oszronione ugory. Przerażony dzik z lekkością baletnicy wtoczył się na zamarznięte stawy bobrowe, na tutejszej rzeczce. Taniec jednak trwał krótko. Cienki lód, trzask i kwik wynikający z zanurzenia rozdarł dolinę Łachy swoją ostrością, która tak mocno nie pasowała do rozlanego w lesie mleka. Fuknął, otrzepał się i zaległ w świerkach. Sójki jak nigdy skomentowały to zdarzenie cichutko, delikatnym zaśpiewem myszołowa. Cisza znów nastała w lesie. Bliżej zachodu słońca, biel zszarzała, stała się bardziej lepka i zamknęła w ciemności las.
Piękne widoki musiały byc w lesie, dające tez spokoj.
Prześliczny opis.