Pyza – pies przyrodnika – Przyrador o ret(y)river!
Zabieram czasem psa w teren i zawsze kończy się to zanurzeniem w błocie. Oprócz przynoszenia gąsienic zawisaków, ostatnio wykopał poczwarkę zawisaka. Widać pies na zawisaki. Ale nie o tym piszę. Patrzę z zazdrością (ale bez zawiści) na te czyste psy znajomych. Darka, którego pies pławi się w Adriatyku. Oli piękny Pako z karocą rowerową. Joanny, której psy szlajają się po wystawach i problemem staje się parking i spóźnienie by zdobyć szarfy i kotyliony. Mój pies zdobywa kleszcze, mimo najbardziej w świecie zaawansowanej obroży z technologią ach i ech. Mój pies jest mistrzem uwalania się błocie i poprawiania tego w sypkim piachu. Pomyślałem sobie, że to wina zawodu właściciela. Wodery, moro i błoto to dlaczego pies ma być uczesany i wylakierowany. Mój pies to Przyrador! Dodam tylko, że Pyza była matką dla jamodorów – ojcem był … jamnik. Gdy patrzy w oczy, to z góry wiadomo, że chce iść w teren, jak każdy przyrodnik. Taki pies to skarb utytłany w błocie.
Przepraszam za jakość zdjęć, ale miałem tylko telefon pod ręką.
Za to Pyza jest najszczęśliwszym psem na świecie i z pewnością pies Pana kolegi, ani koleżanek nie ma takiego uśmiechu na mordce od ucha do ucha i rozanielonej miny jak ma Pyza na zdjęciu. I w dodatku ten wzrok wbity we właściciela do pozazdroszczenia. Zresztą psy lubią tarzać się nie tylko w błocie, ale też w odchodach innych zwierząt. Pocieszające, że tak się nie wypachniła.:-)