Dziki poranek
Wyjechałem w teren tuż po czwartej. Puszczyk przeleciał mi drogę. Po drodze mijałem światełka osób uczestniczących w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej z Góry do Głębowic (ponad 40 km, nocą, każdy sam lub w małych grupach). Krzyż, skupienie, kije i zimna wilgoć wkoło. Wielki szacunek dla tych wytrwałych w marszu osób. Nasłuchiwałem żurawi, aby je policzyć. Gdy ptaki zaczęły się rozlatywać z rewirów, poszwendałem się jeszcze po terenie. Dzięcioły zielone, czarne, średnie, dzięciołki, lerka – wypełniały swymi odgłosami dolinę. W szarości pochmurnego poranka, w miękkiej ciszy świtu nagle powietrze wypełnił dźwięk upadającego drzewa. Zaniepokojone sarny zaczęły patrzeć się w jedną stronę, jakby patrzyły na serwującego na meczu siatkówki. Skupione, napięte i przygotowane do dalszej gry. Z zadrzewień wyskoczyło stado dzików. Nie zastanawiały się nad przyczyną trzasku, z doświadczenia wiedzą, że ciekawość mogłaby je zgubić. Część saren przyłączyła się do ucieczki. Uciekały od zła, które pojawiało się nagle w nadrzecznym lesie. Jeszcze trochę nielęgowych żurawi i czarne sylwetki dzików zniknęły w czyżniach tarnin. Gdy wracałem kolejni uczestnicy nocnego marszu jeszcze dochodzili do kościoła w Głębowicach.
5 Comments
Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.
gdyby tu chodziło tylko o dziki nie pisałabym o terenie
Trzeba mieć taki teren
Dziki chodzą po Popowicach we Wrocławiu i w wielu miastach w Polsce, zdaje się, że łatwiej je tam zobaczyć niż u mnie. :-). Ważne by chodzić w teren
W tym szarym, smutnym dniu dziękuję za tak sugestywny opis i piękne fotografie…
Dzik na drodze jest niesamowity…
I nie ukrywam, że trochę zazdroszczę tych niezwykłych chwil z naturą.
wystarczy tylko rano wstać i pojawić się w terenie, reszta wydarzy się sama