Przyducha
Patrzyłem z podziwem ile ryb pływało w odrzańskim porcie w Ścinawie (woj. dolnośląskie). Pływało kiedyś, bo już wszystkie nie żyją. Stany wody na Odrze w ostatnich miesiącach nie są za wysokie i do tego ulegają wahaniom w związku z prowadzonymi powyżej pracami remontowymi nabrzeży. Porty, głębokie zakola, ślepe odnogi, ujścia mniejszych rzek to typowe zimowiska drobnicy i większych ryb karpiowatych. Za nimi podążają też inne gatunki ryb drapieżnych. Gdy przychodzi mróz i skuwa lodem akwen, może dojść do sytuacji, że w rzece spadnie poziom wody, odpływ zamarznie, a ryby znajdą się w trudnej sytuacji tlenowej. Jeśli taki układ trwa zbyt sługo, zaczynają ginąć. Mówimy wtedy zjawisku nazywanym przez rybaków i wędkarzy – przyducha. Gdy lód ustąpi, widok staje się dość apokaliptyczny. Tysiące ryb, pływają po zbiorniku i gromadzą się na brzegach. Jeśli dzieje się to trochę z dala od osad ludzkich, takie ryby to doskonały pokarm dla bielików, kormoranów, niektórych kaczek, czy żerujących na brzegach myszołowów. Gdyby były teraz bociany, cały obszar zostałby dokładnie przez nie oczyszczony. Z pewnością pojawiłby się tu kanie rude i czarne. Jest jednak zima, wiele gatunków na zimowiskach, a ryby zalegają na brzegach i ze względów sanitarnych odpowiednie służby usuwały dziś te wszystkie martwe sztuki. Nieco dalej, na Odrze na wypływie wody z portu gromadziły się kormorany i trochę dalej bieliki – czekały, aż prąd wody przyniesie im upragnioną, tanią rybę. Zapaleni wędkarze z pewnością ciężko przeżyli ten widok, ale też pewnie ze zdziwieniem zdali sobie sprawę jak dużo ryb zgromadziło się w porcie. Mimo, że wiele ryb już uprzątnięto, to na brzegach leżały jeszcze leszcze, krąpie, ukleje, jelce, jazie, płocie, klenie, rozpiór, okoń, jazgarze. Osoby, które to widziały od razu, pewnie jeszcze kilka gatunków dorzucą. Cóż przyroda ma swoje prawa i swoje tragedie. Najważniejsze, aby człowiek w tym nie pomagał. Śnięte ryby pojawiają się czasem po skażeniu wody środkami chemiczny czy środkami ochrony roślin.