Krzyżówki
W jednym z małych, dolnośląskich miasteczek przyglądałem się pewnej sytuacji. Nieco wcześniej starsza pani odchodziła od rzeki i opowiadała dwóm lokalnym butelkotrzymaczom, że dwa bochenki chleba właśnie dała kaczkom. Cóż, dobre serce starszej pani wzięło górę na wiedzą. Jeden z panów, powiedział ku mojemu zaskoczeniu – i po co (pi, pi, pi) ona daje ten chleb kaczkom – to sam kwas! Zachorują! O! – myślę sobie, jakaś edukacja dotarła pod strzechy. Kolejna pani z dwójką dzieci idzie karmić kaczki – Wow!!! Wiaderko po śledziach z pszenicą! Super myślę sobie, warto mówić o tym czym dokarmiać zwierzaki. Dwa psy ekipy karmiącej trochę przegoniły kaczki, po czym ziarno sypało się na lód z całą szczerością. Gdy ziarno w wiaderku się skończyło, pani wyrzuciła wiaderko w uschłe mozgi trzcinowate. Rany! pomyślałem sobie. Nagle jedna z małych dziewczynek – podnosi wiaderko i mówi – Babciu, tak nie wolno, nie wyrzuca się śmieci do rzeki! Zacząłem już pisać dyplom pani z przedszkola za trud włożony w edukację, ale starsza pani po wyjściu znad rzeki i tak wyrzuciła wiaderko pod garaże. Na koniec rzuciła do butelkotrzymaczy – my tu każdego dnia karmimy te biedne kaczki…
Za pokutę kupię worek ziarna dla ptaków
To ja się ze wstydem przyznaję, że kilkanaście lat temu karmiłam często w czasie mroźnych, śnieżnych zim z moją małą córką kaczki, łabędzie i gołębie na wrocławskiej fosie. Karmiłam suchym chlebem i bułkami. Do głowy mi nie przyszło, że źle czynię…
Panie przedszkolanki nie uświadomiły ani mnie ani córki
Pozostaje mieć nadzieję, że pieczywo było wtedy zdrowsze.
Karmienie kaczek i łabędzi spowodowało, lub przyczyniło się do tego, że pozostają one u nas na zimę. Ale bez przesady, nie należy drzeć sobie włosów z głowy. Oczywiście, najlepiej byłoby, gdyby kaczki czy łabędzie nie były kiedyś dokarmiane wcale. Były i są dokarmiane bo to wynika z ludzkiej empatii i tego, że wywołują u ludzi współczucie – biedne kaczuszki, pewnie im nóżki marzną w lodowatej wodzie. Gdyby im było źle to by sobie poleciały. Stają się oportunistami – jest jedzenie to jemy. I to obydwie strony nawzajem się nakręcają. Do tego dochodzą jeszcze dzieci, które kochają zwierzątka i mamy efekt. Nikt tu nie popełnił wykroczenia. Ja dziś opisałem historyjkę rzeczywistą, bo w niej nazbierało się jak w antenie kilka problemów. Zresztą, nikt kiedyś na to nie zwracał uwagi. Najlepiej byłoby dokarmiać te ptaki produktami nieprzetworzonymi – są roślinożercami – zbożami, marchwią tartą, suszem roślinnym. Tylko, że nikomu w domu te produkty nie pozostają… zostaje stary chleb, więc chleb jest noszony nad wodę. Apeluję aby nie strzelać do starszych osób, które karmią kaczki i łabędzie chlebem. Warto w miejscach zimowania stawiać tablice informacyjne o tym problemie i zachęcać do dobrych zachowań. Pamiętajmy, że Ci ludzie robią to z serca i są milion razy lepsi, od tych którzy tych kaczek nie dostrzegają. Potrzebna jest tylko świadomość. Dodam dla rozładowania sytuacji, że wiele chlebowych łabędzi żyje latami (dane z obrączkowania). To trochę tak jak z dziećmi i zdrowym jedzeniem – fajnie gdyby jadły warzywa, ale gdy mają wybór lecą po frytki itd. Ale uczyć trzeba
Zatem idź i nie grzesz więcej…