Bocian w Wąsoszu
Moi Drodzy, dziękuję za ciepłe myśli – bociek przetrwał ostatnie bardzo mroźne noce. Wczoraj mierzyłem temperaturę w pobliżu gniazda – -16 stopni Celsjusza. Strategia przeżycia nocy jest dość prosta: Cały dzień szukam pożywienia. Gdy tylko ląduję na gnieździe, szybko na nim siadam, chowam nogi i w namiocie z napuszonych piór wtapiam się w ośnieżone gniazdo. Nie ma czasu na klekotanie, poprawianie gniazda – energia potrzebna jest do przetrwania nocy. Bocian wrócił na gniazdo już po 16stej, gdy robiło się ciemno. Był jak duch.
Mieszkańcy Wąsosza bardzo martwią się o boćka, ale widzą też, że daje on sobie świetnie radę. Trochę go czasem wspierali pokarmem. Zwykła, ludzka serdeczność. Myślę, że gdy tylko za kilka dni wróci odwilż, bociek znów będzie miał dostęp do rzeki Orli i Baryczy (Wąsosz leży w widłach tychże rzek) i dotrwa do wiosny.
Zdaje się też, że bocian przyniósł piłkarzom Orli Wąsosz szczęście, po tym jak bociek żerował na ich boisku rozgramiali kolejne drużyny.
Czekam też na relację z Wąsosza o tym jak strażacy pomogli zaplątanemu w sznurki bocianowi, który żerował w rzece. Widać Wąsoszanie dbają o boćki i mam nadzieję, że będą one przynosiły im szczęście.