jesień trwa i … pachnie
Chwilę temu byłem na Pogórzu Izerskim i w magicznym Wolimierzu, kolejny raz trafiłem w niesamowite miejsce. Widoki, galeria, taras z kół żelaznych i suszące się zioła. Pomyślałem sobie, że to taki symbol tej jesieni. Pozostało to czego upały nie zjadły i czego szarość nie zasłoniła obecna. Zioła, odkrywam je od strony spożywczej i farmaceutycznej choć wymagam jeszcze długiej indoktrynacji (jakoś prościej mi witaminę c z tabletki łykać) do zmian w kierunku zjadania liści i kwiatków. Natomiast widok suszących się ziół i zapach przywołują mi za każdym razem PACHNIDŁO Patricka Süskinda. Myślę, że teraz kiedy jeszcze kumaryna pachnie na schnących już łąkach, to dobry czas na powrót do tej książki. Zachęcam. Choć jakoś zakończenie mnie rozczarowuje. Szło dobrze, a potem banalne zakończenie trochę. Na szczęście zakończenie to tylko kilka minut czytania w porównaniu do pięknej całej reszty. Polecam bez końca.Oczywiście ocena zakończenia jest wybitnie subiektywna.
Nagietki z zielarni Jagny i Wiesławy Dowchań, agroturystyka Przydębie w Wolimierzu.