Selma Cup 2015 – PUCK
W ostatnią sobotę Puck gościł tak wielu ludzi, którzy byli na Antarktydzie, że wydaje się woda w Zatoce Puckiej zaczęła zamarzać, a brak wiatru potwierdzał nagłe ochłodzenie. Pozornie oczywiście, bo na tafli/flaucie wodnej było bardzo gorąco a wypucowane pucki z zawrotnymi prędkościami poszukiwały na horyzoncie boi. Kunszt żeglarski moich kolegów i dmuchanie w żagle pozwoliło jednak na docieranie do boi. Ale, cóż ja nie jestem żeglarzem od tych wszystkich grotów, bezanów, foków i zachwycałem się światłem, które raz po raz oświetlało markotne żaglówki i napełniało Zatokę Pucką żeglarskimi ozdobami. Święto bo tak można nazwać doroczny zjazd miłośników wód zimnych i niebezpiecznych owocowało wspomnieniami i uczczeniem kilku jakże ważnych dokonań Selmy Expeditions!!! W ostatnim roku ten nasz polski jacht popłynął na morze Rossa i ustanowił rekord świata dopływając najdalej na południe ze wszystkich jachtów – 78 stopień z groszami szerokości południowej!!! Dalej nie było już wody…lód, lód, lód! Chwilę wcześniej Selma ścigała się w prestiżowych zawodach Sydney-Hobart, a kilkanaście dni temu pokonała przejście Północno-Zachodnie w Arktyce Kanadyjskiej. Już tnie Pacyfik w drodze do Chile!!! Takie żeglarskie ADHD. Piotrze, Krzyśku, Gośku, Beatku, Tomku z przyległościami i cała “rodzino” Selmowa chylę czoła i cieszę się, że mogę być tam w tym wszystkim kuzynem ze wsi. Poczucie grupy na tym spotkaniu wzruszyło nie jedne oczy, a sukces stawał się udziałem każdej obecnej tu osoby. Pucki płynęły, płynęły, znak, płynęły boja, zwrot… i szczęśliwie dopłynęły wieczorem do portu. Na niebie gęsi, żurawie, czasem sokół wędrowny leciały na południe i niosły na skrzydłach chłód subantarktycznych rejonów – nieobcych Selmie i wszystkim wariatom zakochanym w górach lodowych. Wiem, wiem, że to moja straszna prywata ten wpis, ale emocjonalnie to dla mnie bardzo ważne spotkanie. Dziękuję!!!