“Nowa, świecka Tradycja”
Sytuacja jak z filmu “Miś” (Stanisław Bareja, 1980) – od jakiegoś czasu “nowa, świecka tradycja” przybiera na sile. Kiedyś znalezienie balonu w terenie oznaczało kres badań meteorologicznych danej sondy. Ostatnio baloników w terenie jest coraz więcej i każdy balonik ma długą, plastikową tasiemkę zakończoną kartką z adresem zwrotnym. Brautpaar – magiczne słowo tej tradycji, szczęśliwi ludzie, przynajmniej w tym dniu i dziesiątki baloników rozsypuje się po Europie. Młodzi mają radość, ale ptaki już nie. Plastikowe sznurki trafiają do środowiska i wiosną rozpocznie się ich noszenie do gniazd – bociany, kanie i wiele innych zaniesie balonik bez helu do gniazda…Tłumaczmy młodym ludziom, że to zła tradycja, szkodliwa i pomijając względy estetyczne (syf w środowisku) należy przynajmniej pamiętać o śmiertelności piskląt. Dziś znalazłem kartkę z Monachium szczęśliwej Diany i Hannesa. Nich im się wiedzie. Kartkę im odeślę z dołączoną widokówką w języku niemieckim – Zbieraj sznurki – chroń bociany “Sammle Schnüre- schütze Störche”.
Ja tez czasami czuję niemoc, pracując z nauczycielami małych dzieci.
Tyle jest rozmaitych przeszkód na drodze do szukania lepszych rozwiązań.
A edukacja u podstaw przecież taka ważna.
Jeszcze jest nadzieja dla naszych dzieci i wnuków być może.
A nas powoli zaleje fala rubbish .To dla mnie lepiej oddające problem określenie.
Pozdrowienia:)
To trochę tak jak z kwiatkami na cmentarzu. Tony plastiku z Chin trafiają na nasze cmentarze i są najtrudniejszymi do sortowania śmieciami. Wszyscy wiedzą, że to śmieci a jednak je noszą – “od ludzi trzeba”. Pytanie jak wytłumaczyć ludziom, że ważniejsza zdrowaśka za duszę zmarłego niż te kwiatki sztuczne. Takie rzeczy wymagają kampanii, prawa importowego i pokoleń edukowanych. Może kar. Nie wiem. Baloniki, kwiatki to pewien zbytek. My walczymy o niezabijanie ptaków w Libanie, a nasze śmieci robią ogromne straty, których nie widać wprost. Więc ja mówię o tym na swoim blogu, w artykułach i wprost na różnych spotkaniach. Jak zaczyna się dyskusja to znaczy, że coś zaczyna działać. Dziękuję Wam udział w tej dyskusji. Każdy ma rację. Ja mam tu jeszcze trochę niemocy.
Och, myślę, że wszyscy mamy nawet nie trochę niemocy. Ale mówić trzeba, bo jak nie powiesz, to skąd mam wiedzieć Ale wiem już , to podaję dalej. Pani Ewa pewnie też. Blog działa, spotkania też. Im więcej będzie wiedzieć, tym więcej poda dalej, może Diana i Hannes też. Tylko muszą się dowiedzieć A “Lepsza (jedna) zdrowaśka zamiast (tuzina) sztucznych kwiatów” to świetne hasło na kampanię
A ja jednak nazwę to jeśli nie bezmyślnością, to brakiem refleksji. Mówimy o nowej
” tradycji “, to znaczy, że ktoś komuś pokazał i przekazał taki zwyczaj
i raczej nie jest to spontaniczne działanie tylko powtarzanie: “zróbmy tak jak oni, będzie fajnie”, trochę tak jak wrzucanie mniej lub bardziej prywatnych zdjęć na facebooka . Pewnie trochę przesadzam, ale … no nie wiem.
Kłódki na mostach przynajmniej nie śmiecą a nawet czasem zdobią.
To chyba kwestia świadomości w ogóle, a z tym niestety jest problem.
Pracuję z młodzieżą i widzę w jakim tempie i z jaką łatwością przejmują tego typu lekkie tradycje. Trudno to już zatrzymać i zmienić.
To jest dla mnie smutne.
“nieznośna lekkość bytu…”
Mam wrażenie, że się wszyscy zgadzamy, ale jakoś nie możemy dojść do porozumienia Wszyscy potwierdzimy, że brak świadomości i refleksji nad konsekwencjami swoich działań to problem i fakt. A do tego dziwne przekonanie ludzi, że jak tylko ja to zrobię, wypuszczę jeden mały balonik, to nikomu to nie zaszkodzi. I nikt nie pomyśli, że tak myślą wszyscy (ok, może nie wszyscy, ale nie tylko ja), więc tych baloników jest więcej, i więcej. Zgadzam się, że w przypadku śmiecenia ta świadomość i refleksja powinna być już większa, ale gdyby Krzysiek mi nie powiedział o wpływie sznurków na ptaki, to pewnie bym tego nie wiedziała, a wydaje mi się, że jestem raczej świadoma. I ja teraz to mówię innym, dorosłym i dzieciom, i wydaje mi się, że przez takie mówienie ten sznurek nie będzie już tylko śmieciem, ale zagrożeniem dla jakiegoś ptaszka i że to bardziej motywuje, by nie śmiecić. Pewnie możemy się spierać, jakie są przyczyny braku świadomości i pomstować, że są bezmyślni, głupi i w ogóle, ale nie możemy chyba wysyłać kartki z hasłem i tyle. Bo czy to coś zmieni? Świadomość? O to mi tylko chodzi, nie wiedzą, są bezmyślni, bezrefleksyjni itd. itp? Ok. To im powiedzmy wyraźnie, a oni powiedzą znajomym. Tworzy się nowa tradycja puszczania baloników, to jedziemy na targi ślubne i pokazujmy, co to może oznaczać, i, co ważne, dajmy propozycję innej tradycji. Niech zasadzą drzewko albo krzew. Nie wiem. Po prostu trzeba mówić i wyjaśniać, czasami zaciskając zęby, ale trzeba. I będę trwać przy swoim, że dopisanie kilku zdań do kartki da lepsze efekty, niż wysłanie samej kartki, która pewnie trafi zaraz do śmieci. A się rozpisałam…
Nie krytykowałabym za bardzo Diany i Hannesa – może i bezmyślne, ale skąd mieli się dowiedzieć, że balonik to możliwy wyrok dla jakiegoś pisklęcia? My wiemy, bo czytamy bloga, może jesteśmy bardziej uczuleni, ale przeciętny Kowalski tego nie wie, ba, przeciętny pan/pani od przyrody/biologii tego nie wie. Może więcej tej bezmyślności D. i H. w zaśmiecaniu, fakt – przecież nie trudno się domyśleć, że nie tylko oni wpadli na taki pomysł, a balonik się nie rozpuści, tylko gdzieś spadnie. Ale oni widzą “ICH” balonika, jednego jedynego (taki jeden, co zaszkodzi) w chwili radości, my już, co innego. Jak zadaję pytanie: ale skąd mam to wiedzieć, to widzę często zdenerwowaną minę, ale niestety często tak jest: jak się tego nie powie, to nie będzie to wiadome. Tyle. Do kartki po niemiecku sugerowałabym skreślenie kilku słów, o co chodzi. Mam wrażenie, że jak wrzucą w google (a pewnie tak zrobią), to nie znajdę opisu akcji, a sama kartka to być może za mało. Nie tłumaczy wpływu…
a śmieci?
No napisałam: Może więcej tej bezmyślności D. i H. w zaśmiecaniu, fakt – przecież nie trudno się domyśleć, że nie tylko oni wpadli na taki pomysł, a balonik się nie rozpuści, tylko gdzieś spadnie.
Tu tak, ale sznurek-bocian, to nie.
Pierwszy raz słyszę o takiej “tradycji”. Smutne to, bo bezmyślne.
ja tę tradycję zbieram po łąkach…
Haben Sie Recht Hr. Christoph
Grüsse aus Bayern
Ja Ja
O Autorze
Krzysztof Konieczny „iKris”. ur. 1974, przyrodnik, ornitolog. Czasem coś pisze. Autor artykułów naukowych i popularnonaukowych, książek. Na co dzień związany z Fundacją Przyrodniczą „pro Natura”. więcejPolecane artykuły
Co to za ptak?
Mamy jeszcze kalendarz – może ktoś chętny?
Jaki to ptak?
Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.